Polak przegrał tylko z Francuzem Yohannem Dinizem (32 l.), który odszedł rywalom zaraz po starcie i nie oddał prowadzenia do mety. W 8-osobowej grupie pościgowej odpadali jeden po drugim, aż zostali tylko Sudoł i Rosjanin Bakulin.
Kilka kilometrów przed metą Bakulin podkręcił tempo i uciekł Polakowi. Ale Sudoł nie odpuścił, rozpoczął pościg. - Grzesiu, już go masz. Nie patrz na zegarek, tylko zasuwaj! - wrzeszczał czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie Robert Korzeniowski, gdy na 45. kilometrze Sudoł zbliżał się do Rosjanina.
- Grzesiu, masz jaja! - zawołał znowu "Korzeń", gdy po kolejnych 500 metrach Sudoł był już przed Bakulinem.
Sudoł sprawił chodziarzowi wszech czasów piękny prezent na wczorajsze 42. urodziny.
A jeszcze niedawno Sudoł był cieniem sportowca. W kwietniu na zgrupowaniu w Meksyku zatruł się salmonellą. Schudł o 6 kg, brał antybiotyki, przez sześć tygodni dochodził do siebie, poniósł porażkę w mistrzostwach Polski rozegranych w jego rodzinnej Nowej Dębie.
- Ale w Barcelonie nie walczyłem już z zatruciem i chyba dało się to zauważyć - zastrzegł się na mecie rozradowany Sudoł.
Ósmy w chodzie na 50 km był Grzegorz Nowak z AZS Poznań (3:51.33).