Yorke: Piłem przez Fergusona

2009-10-07 18:37

Była gwiazda Manchesteru United, a obecnie asystent trenera reprezentacji Trynidadu i Tobago, Dwight Yorke (38 l.) postanowił podzielić się z opinią publiczną rewelacjami na temat swojego życia.

Piłkarz, który większość swojej piłkarskiej kariery na Wyspach, wydał ostatnio autobiografię zatytułowaną "Born to score"("Urodziłem się, by strzelać gole").

Yorke do grzecznych piłkarzy nigdy nie należał. Prasa często zajmowała się jego kolejnymi romansami, pijaństwem i kłótniami z kolejnymi trenerami. Alex Ferguson był tym trenerem, który najbardziej zaszedł zawodnikowi za skórę. - Czekałem tylko, aż przejdzie na emeryturę, nic takiego jednak się nie stało - przyznał z rozbrajającą szczerością Yorke.

- Ciągle odsuwał mnie od pierwszego składu United, przez co ciągle siedziałem w pubach i piłem. Nie byłem alkoholikiem, ale chciałem jakoś zapełnić pustkę w sobie. Wiedziałem, że jestem dobrym piłkarzem, ale Ferguson nie pozwalał mi pokazać pełni swoich umiejętności - stwierdził zawodnik.

- Pierwszy raz zawiodłem zaufanie Fergusona chyba w 1998 roku, kiedy przegraliśmy 1:3 z Sheffield Wednesday. To był dla mnie wielki szok, tym bardziej, że trener powiedział, że bardzo kiepsko grałem, a przyczyną takiego stanu rzeczy był mój rzekomo hulaszczy tryb życia - dodał Yorke.

- Ponownie miałem przechlapane u szkoleniowca w październiku 2000 roku, kiedy moja reprezentacja pokonała 4:0 Kanadę w kwalifikacjach do Mistrzostw Świata. Wtedy nieźle zabalowałem i spóźniłem się o tydzień do klubu. Przyznaję, że miał prawo się na mnie wkurzyć. Wtedy już byłem oficjalnie na jego czarnej liście - potwierdził zawodnik Trynidadu i Tobago.

Mimo ciągłych kłótni z angielskim szkoleniowcem Yorke przyznał, że szkoleniowiec "Czerwonych Diabłów" jest "geniuszem". - Gdybym mógł cofnąć czas, mniej romansowałbym z kobietami i balował, a więcej przykładał się do treningów - zakończył były pomocnik Aston Villi.

Najnowsze