Damian Janikowski, Londyn 2012, zapasy

i

Autor: East News

Zapaśnik Damian Janikowski, medalista igrzysk w Londynie: Za ten brąz kupię sobie mieszkanie WYWIAD

2012-08-07 18:46

Dorabiał jako bramkarz w dyskotece, ale nie lubi się bić. Jest nie tylko silny, ale również niezwykle zwinny, dlatego ma pseudonim "Anakonda". Oto zapaśnik Damian Janikowski (23 l.), brązowy medalista igrzysk w Londynie.

 

"gwizdek24.pl": - Spałeś z medalem?

Damian Janikowski: - Nie, medal leżał obok. Zresztą prawie w ogóle nie spałem, godzinkę tylko się zdrzemnąłem, bo siedziałem ze znajomymi i gadaliśmy sobie do 7 rano. Ale spokojnie, żadne butelki nie pękły. Choć na pewno na świętowanie też przyjdzie czas.

- Zaraz po walce o brąz mówiłeś, że cieszysz się bardzo, ale jednak mały niedosyt jest, bo celowałeś w finał. Ten niedosyt dalej czujesz?

- Tak, cały czas. Szkoda tego przegranego półfinału z Egipcjaninem, bo choć to znakomity zawodnik, to wcześniej z nim wygrałem. Ale zaskoczył mnie i rzucił jak dzieciaka. Szczerze powiem, że przed walką o brąz na początku nie byłem zdeterminowany. Wcześniej mówiłem sobie, że albo będzie finał, albo wyjeżdżam z igrzysk z niczym. Na szczęście mój kolega przyszedł do mnie i mnie przekonał, żebym nie robił tego błędu i nie odpuszczał, bo będę później strasznie żałował. Posłuchałem go. Mam takie swoje ćwiczenia pobudzające układ nerwowy i one mi pomogły. Mówiłem sobie, że rozwale tego Francuza i że medal jest mój.

- W pojedynku o brąz poradziłeś sobie rzeczywiście bez problemu.

- Przed igrzyskami trenowałem z nim na zgrupowaniu we Władysławowie i wygrywał ze mną sparingi. Ale przynajmniej wiedziałem, jakie chwyty stosuje i rozpracowałem go taktyczną analizą. Miałem plan i go zrealizowałem.

- Miałeś już udaną przygodę w MMA, wygrałeś nawet turniej. Będzie kontynuacja?

- Ten medal zmotywował mnie do tego, żeby trenować jeszcze przez 4 lata zapasy i wystartować na igrzyskach w Rio. Ale MMA zamierzam dalej trenować. Rano mam zajęcia zapaśnicze, a potem wieczorem w zaprzyjaźnionym klubie trenuję MMA. Ten boks czy jiu-jitsu mi na pewno nie zaszkodzą. A może od czasu do czasu na amatorskich zawodach MMA też sobie wystartuje. Na razie jednak koncentruje się na zapasach. Jestem jeszcze młody, na zarabianie dużej kasy w MMA będę miał potem czas.

- Nie skuszą cię już teraz pieniądze? Jako medalista olimpijski będziesz atrakcyjny dla właścicieli federacji MMA...

- A niech mnie kuszą. Zobaczymy co mi zaproponują. Jak będzie fajna walka za fajne pieniądze, to może sobie dorobię.

- Kiedyś pracowałeś jako bramkarz w dyskotece. Umiejętności z maty się przydały?

- Dorabiałem sobie w ten sposób jako młody chłopak, ale to nie jest tak, że bramkarze biją ludzi. Używa się chwytów samoobrony, obezwładnia i wyprowadza klienta z lokalu. Ja się ogólnie nie lubię poza matą bić. Staram się tego unikać, bo nie chcę komuś zrobić krzywdy, ani samemu nie chcę zostać skrzywdzonym. Wiadomo jakie są teraz czasy, ci co na ulicach dymią, zazwyczaj chodzą ze sprzętem. Mam kolegę, który był bardzo dobrym zawodnikiem, ale raz stanął w obronie kogoś i dostał nożem w plecy. Teraz jeździ na wózku.

- Po walce o brąz mówiłeś, że ostatnio kłóciłeś się z dziewczyną. O co?

- Ona bardzo przeżywa te moje długie zgrupowania, ostanio ciągle nie było mnie przy niej. To jest moja kobieta, kocham ją, ale przed igrzyskami musiałem się skupić na sobie. Do tego ja jestem takim facetem, że przed zawodami nie okazuję uczuć, jestem zimny. Na szczęście po zawodach już sobie pogadaliśmy i jest lepiej. Wracam do domu i myślę, że wszystko się ułoży.

- Za brązowy medal dostaniesz 50 tysięcy złotych z PKOl. Do tego dojdą pewnie inne premie. Wiesz już jak te pieniądze wydasz?

- Chciałbym uzbierać wreszcie na mieszkanie. Nie mam zamożnej rodziny, nikt mi go nie kupi, ani go nie odziedziczę. A to jest moje wielkie marzenie, żeby wreszie mieć swoje miejsce. Nie musi być to jakiś dom, wystarczy mieszkanie we Wrocławiu.

- Na żebrach masz ciekawy tatuaż. Co on przedstawia?

- To są dwie maski. Jedna to joker, bo koledzy mówią, że jak się uśmiecham, to właśnie jak joker wyglądam. Druga maska to hulk czyli zła twarz, moja druga natura. Planuje już nowy tatuaż, na komputerze mam wstępny projekt, ale nie zdradzę co to będzie. Też ma nawiązywać do mojego charakteru.

- Podobno masz psa.

- Tak, to pitbull, wabi się Piti. Fajny, rudy, bursztynowe oczy, bardzo mądry. Jak walczyłem o medal, to znajomi we Wrocławiu zrobili niezły show. Wystawili telewizor z mieszkania, a Pitiego ubrali w koszulkę z nazwiskiem Janikowski. Muszę zobaczyć nagranie wideo.

Londyn, Michał Chojecki

Najnowsze