- Oceniam się na 9 w skali do 10. Pierwsze miejsce było poza zasięgiem - ocenia polski żeglarz, który miał najstarszą łódkę w gronie pięciu śmiałków od października płynących w wyścigu Velux 5 Oceans.
"Super Express": - Czy zaakceptowałby pan drugie miejsce przed startem do regat?
Zbigniew Gutkowski (38 l.): - Przyjąłbym je w ciemno. Ale walczyłem oczywiście o pierwszą lokatę, bo taką mam naturę. A z nią czasami zdarza mi się przeszarżować i stąd te awarie sprzętu, które mi się zdarzały.
- Było też rozbicie głowy i pęknięcie dwóch żeber...
- Żebra chyba się już zrosły. Podczas ostatniego etapu kichałem i kasłałem, bo to najlepszy test na żebra. Już nic nie bolało.
- Narciarka Justyna Kowalczyk ma zastrzeżenia do norweskich rywalek, że korzystają z lekarstw antyastmatycznych...
- Tym "lekarstwem" moich rywali miałyby być ich łódki? Nie, nie mogę mieć o to pretensji. Żal mam może tylko do Neptuna, boga mórz o to, że miałem czasem niesprzyjające warunki.
- Czuje się pan zwycięzcą?
- Godnie reprezentowałem kraj, o którym niektórzy nawet nie wiedzą, że ma dostęp do morza. Udowodniłem też, że posiadam na tyle umiejętności, aby naprawiać awarie podczas żeglugi. Na ostatnim etapie myślałem już tylko o wykonaniu zadania, a nie o zagrożeniach i niebezpieczeństwach.