Rafał Mikołajczyk w 2004 roku doznał wypadku, w którym złamał kręgosłup w odcinku szyjnym. Został sparaliżowany i musiał całkowicie zmienić swoje życie. Nie porzucił jednak pasji do sportu i zaczął uprawiać kolarstwo ręczne. 12 lipca 2019 roku odbywał kolejny trening w Żórawinie pod Wrocławiem. Celem jego przygotowań były wrześniowe mistrzostwa świata.
W pewnym momencie zaczął go wyprzedzać samochód. Jego kierowcą był Wojciech Ż. Mężczyzna po przejechaniu obok kolarza miał zatrzymać samochód i ruszyć w kierunku sportowca. Według prokuratury miał kopnąć w prawe tylne koło roweru. Skutkiem takie zachowania było wjechanie kolarza do rowu. Mikołajczyk doznał lekkich obrażeń ciała, a rower został mocno uszkodzony.
Biegli wycenili jego naprawę na 46 tys. zł. Przed wrocławskim sądem ruszył proces Ż., który nie przyznaje się do winy. - Rowerzysta wyzywał mnie i pokazał mi środkowy palec w geście „fuck you”, nie wiedziałem, że jest niepełnosprawny. Nie wywróciłem go specjalnie do rowu, po prostu broniłem się, bo jechał w moim kierunku. Bałem się o życie i zdrowie - tłumaczył się oskarżony przed sądem.
Wersji wydarzeń nie potwierdza Mikołajczyk. - Nie mogłem mu pokazać wulgarnego gestu, ja nie ruszam palcami. Gdybym chciał go przejechać zderzyłbym się z dużą prędkością z samochodem, jaki za nim stał - powiedział pokrzywdzony sportowiec. Wojciechowi Ż. grozi nawet do pięciu lat pozbawienia wolności.
Polecany artykuł: