Drugi półfinał Superpucharu Hiszpanii przyniósł wiele emocji choć początkowo nic na to nie wskazywało. W meczu FC Barcelony z Atletico Madryt do przerwy był bezbramkowy remis i na boisku nie działo się szczególnie dużo. Po wyjściu z szatni wszystko uległo zmianie. Już kilkadziesiąt sekund po gwizdku sędziego Atletico objęło prowadzenie za sprawą Koke. Barcelona długo nie zwlekała i wyrównała stan meczu już po kilku minutach. Strzelcem bramki był Leo Messi. Zawodnicy z Katalonii ewidentnie dostali wiatru w żagle i sprawnie objęli prowadzenie.
Z piłkarzy Diego Simeone jakby uszło powietrze. To Barca była bliska podwyższenia prowadzenia, lecz dwukrotnie przeszkodził im w tym system VAR. Sprawy zmieniły się w 80 minucie meczu, gdy Neto sfaulował Vitolo. Rzut karny wykorzystał Morata, a kilka minut później wynik ustalił Correa. Mistrzowie Hiszpanii zostali z niczym, a w finale zobaczymy starcie Real - Atletico. Po meczu kolejny raz mocno krytykowany był Ernesto Valverde. Fani "Blaugrany" domagają się zwolnienia Hiszpana. Innego zdania są zawodnicy.
Swojego szkoleniowca broniły największe gwiazdy zespołu. - Ma nasze pełne zaufanie. Pracujemy dalej i staramy się poprawić. Musimy myśleć o La LaLidze. Jesteśmy liderami, mimo że nie graliśmy najlepiej - powiedział strzelec jednej z bramki Lionel Messi. Podobnie myśli Luis Suarez. Urugwajczyk winę za słaby wynik zrzuca na piłkarzy. - To nie jest sytuacja piłkarzy, a całego klubu, ale trener nie ponosi żadnej winy. To my popełnialiśmy błędy - dodał. Piłkarze do poniedziałku mają wolne, potem wznowią treningi. Najbliższy mecz Barcelona rozegra 19 stycznia z Granadą.
Polecany artykuł: