25 stycznia 2018 roku Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol weszli na szczyt Nanga Parbat zimą. „Góra Śmierci” jest owiana legendą, a polsko-francuskie wejście zapisało się w historii. Dopiero po raz drugi zespół wspinaczy zdobył szczyt tego ośmiotysięcznika zimą bez wspomagania tlenu z butli. Niestety, wyczyn ten był początkiem katastrofy. Polski himalaista okupił wejście znacznym uszczerbkiem na zdrowiu. Pogoda na ponad 8000 m n.p.m. uległa pogorszeniu, a Mackiewicz nie był w stanie zejść ze szczytu. Revol robiła wszystko, by pomóc mu przetrwać, jednak jej starania wystarczyły do przeniesienia mężczyzny w niewielką szczelinę na poziomie ponad 7 tys. m n.p.m. Tam miał czekać na pomoc, bowiem doznał choroby wysokościowej i ślepoty śnieżnej, a jego kończyny były w znacznym stopniu odmrożone. Znajdował się w stanie tragicznym i nie doczekał pomocy, a na 30 stycznia datuje się jego śmierć. Żona wspinacza wspomina go jednak w rocznicę wejścia na szczyt, a jej słowa poruszyły internautów.
Zobacz też: Wielki rywal Małysza znów walczy z okropną chorobą. Janne Ahonen zdecydował się na szczere wyznanie
Żona Mackiewicza wspomina ostatnią wyprawę męża
„Czwarta rocznica tego historycznego, wyjątkowego zimowego wejścia na Nanga Parbat, w lekkim stylu, częściowo nową drogą. Drugie wejście zimowe na Nanga Parbat, pierwsze w lekkim stylu alpejskim, drugie zimowe kobiece na ośmiotysięcznik, pierwsze - Polaka zimą na Nanga Parbat. Droga Mackiewicz-Revol - jedyna wytyczona w lekkim stylu na ośmiotysięczniku zimą. Kłaniam Ci się Tomku i Eli nisko za to wyjątkowe dokonanie i przepiękny styl obcowania zimą z ośmiotysięczną, wyjątkowo wymagającą górą w Himalajach. Tomku, jesteś Legendą. Twoja Anu” – napisała na Facebooku Anna Solska-Mackiewicz. Zdecydowanie woli wspominać pozytywy z wyprawy męża, która przeszła do historii, choć doskonale pamięta tragiczne chwile sprzed 4 lat.
- Tomek był już w stanie ciężkim. Nie widział, miał rozległe odmrożenia, z trudem się poruszał. Znajdowali się na dużej wysokości, było zimno, a jego stan gwałtownie się pogarszał. Znam się na górach na tyle, żeby wiedzieć co to znaczy. Koniec. Elisabeth zrobiła dla niego więcej niż leżało w ludzkiej mocy. Walczyła o jego życie tak samo, jak o własne – przyznała kobieta w rozmowie z portalem WP.pl.