Mistrzowie Polski przegrali z mistrzami Rosji 2:3 (21:25, 25:22, 23:25, 30:28, 13:15), walcząc do samego końca w piątym secie. Prowadzili w nim nawet 13:12, ale końcówka należała do gospodarzy.
Zespół trenera Daniela Castellaniego nie ma się czego wstydzić. Faworyci z Dynama, których prowadził Daniele Bagnoli, niedawny konkurent Argentyńczyka do posady selekcjonera biało-czerwonych, nie zachwycili i są absolutnie w zasięgu Skry w rewanżu (18 lutego w Bełchatowie).
- To nie jest mój pojedynek z Bagnolim, tylko walka Skry z Dynamem - podkreślał Castellani. - Jeśli do meczu podchodzi się z odpowiednią koncentracją, nie ma się czego obawiać - dodał argentyński trener.
Najbardziej wziął sobie tę maksymę do serca rezerwowy przyjmujący Skry Michał Bąkiewicz. Od kiedy zmienił w drugim secie bezproduktywnego Dawida Murka, dosłownie szalał na parkiecie. "Bąku" nie mylił się w ataku, pomagał w bloku, przyjęciu, obronie, nie było dla niego straconych piłek. To jego akcje w czwartym secie doprowadziły do tie-breaka.
Bełchatowian urządza w rewanżu praktycznie każde zwycięstwo. Tylko ewentualna wygrana Skry 3:2 będzie oznaczała konieczność rozegrania tzw. złotego seta (do 15), który zdecyduje o awansie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.