World Grand Prix: Anna Barańska natchnie dziewczyny z reprezentacji do lepszej gry

2010-08-25 17:00

Nie czuję się liderką drużyny - powtarza Anna Barańska (26 l.), ale liczby mówią wszystko: w World Grand Prix przyjmująca reprezentacji siatkarek jest nieoceniona. By biało-czerwone miały szanse dobrze wypaść w rozpoczynającym się dziś w chińskim Ningbo turnieju finałowym, "Baranek" musi utrzymać znakomity poziom gry.

Niestety, spotkania grupowe z trudniejszymi zespołami (Japonia, Brazylia) pokazały, że nie da się wygrać, mając jedną zawodniczkę regularnie nękającą rywalki.

Barańska momentami dostaje piłkę za piłką w powietrzu, do tego haruje w przyjęciu, obronie i resztę sił wykorzystuje na swoje atomowe zagrywki. Jest potwornie zmęczona, ale za to znajduje się w czołówce większości klasyfikacji statystycznych.

Patrz też: Piękna Anna Barańska nago w Playboyu

- Po prostu robię to, co do mnie należy - ucina zawodniczka, która stała się naturalną liderką ekipy wobec słabszej formy głównych atakujących - Katarzyny Skowrońskiej i Joanny Kaczor.

Trener Jerzy Matlak (64 l.) ostatnio sporo narzeka. Po przegranym 1:3 meczu z Brazylią utyskiwał na podejście podopiecznych do gry. Od początku WGP zwraca uwagę na problemy organizacyjne (zbyt długie podróże, kiepskie jedzenie), ale dziewczyny musiały się tego spodziewać w Azji, więc powinny zacisnąć zęby i walczyć.

- Czas działa na naszą korzyść. Niektóre z nas potrzebują go, aby dojść do optymalnej dyspozycji. Ale nie ma się co martwić, bo forma powinna przyjść, najpierw na turniej finałowy World Grand Prix, a potem na mundial - mówiła Barańska Polsatowi po jednym z meczów.

Finał w Ningbo będzie ważnym sprawdzianem przed mistrzostwami świata, bo w fazie grupowej WGP Polki wygrywały w większości przypadków z niżej sklasyfikowanymi zespołami.

Teraz będą się mierzyć z absolutną czołówką światową, kolejno z USA, Brazylią, Chinami, Japonią i Włochami.

Najnowsze