Zespół trenera Daniela Castellaniego (48 l.), mimo przetrzebienia kontuzjami, zrealizował plan. Wicemistrzowie świata bez trzech podstawowych graczy zwyciężyli łatwo Słoweńców 3:0, a Słowaków 3:1.
- Na razie nie będziemy świętować, czeka nas jeszcze sporo ważnych meczów w tym sezonie reprezentacyjnym - uspokajał Bartosz Kurek (21 l.), który zwłaszcza w meczu ze Słowakami pokazał wielką klasę, zdobywając 21 pkt przy świetnej, 65-procentowej skuteczności.
- Przed turniejem mówiło się o sporej presji ciążącej na drużynie, ale w nas nie było strachu - zapewnia Kurek. - Mentalnie naprawdę byliśmy pewni siebie. Chcieliśmy wywalczyć awans jak najszybciej.
- Wszyscy moi młodzi zawodnicy zrobili od maja kolosalny postęp, ale Bartka podziwiam - cieszy się trener Castellani. - Wciąż eliminuje błędy, jest wszechstronny w ataku, wierzy w siebie, jest pewny, spokojny. I w ogóle nie widać, by był spięty - wylicza Argentyńczyk.
- Nie chcę, żeby mnie kreować na lidera, wolę, by to przyszło naturalnie na boisku - komentuje Bartek te zachwyty. - Na razie gram w szóstce, ale to nie jest dane na zawsze.
Kurek zasłużenie został najlepszym zawodnikiem spotkania ze Słowakami, ale nie mniejsze brawa otrzymał od gdyńskiej publiczności Sebastian Świderski (32 l.). Podstawowy przyjmujący kadry, który tuż przed turniejem doznał poważnej kontuzji ścięgna Achillesa, pojawił się po meczu na środku parkietu i świętował awans razem z kolegami z zespołu. To jemu zadedykowali sukces.
Podobnie jak Polacy, Francuzi też ograli Słowenię i Słowację i za rok jadą na mundial. Mecz przyjaźni biało-czerwonych z trójkolorowymi (skończył się po zamknięciu tego wydania "SE") miał więc już wyłącznie znaczenie prestiżowe.