Marcin Janusz jest jednym z polskich siatkarzy, którzy wywalczyli srebrny medal na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024. Był również jednym z tych, którzy w trakcie turnieju zmagali się z problemami zdrowotnymi – rozgrywający cierpiał z powodu silnego bólu pleców nie był pewien swojego występu w finale przeciwko Francji. Sztab medyczny zdołał postawić go na nogi dzięki środkom przeciwbólowym i zastrzykom. Jak wyznał Janusz w rozmowie z „Faktem”, nigdy wcześniej nie przyjmował tak wielu leków. – Polegało to na podawaniu mi zastrzyków, dość mocnych. Przyjąłem wtedy cztery zastrzyki. Dostałem je w okolice kręgosłupa, żeby znieczulić ból. Miałem odpoczywać, a chłopaki trenowali, przygotowując się do finału. Tak naprawdę pierwszy raz się podniosłem i odbijałem piłkę na rozgrzewce przed finałem. No i przyjąłem masę leków przeciwbólowych – powiedział Janusz – Może i ból nie był duży, ale otumanienie tymi wszystkimi środkami, którymi mi podano, było spore. Niewiele z finału pamiętam. Tak szczerze, bo sporo tego wcześniej w moim życiu było, aż tylu przeciwzapalnych zastrzyków nie przyjąłem. To była dość końska dawka – dodał. Rozgrywający zdradził też, że przed finałem przeżył bardzo emocjonalne chwile.
Wzruszające chwile dla Marcina Janusza. Przeżył prawdziwy rollercoaster
Dla Marcina Janusza jednym z najbardziej zapadających w pamięć momentów była oczywiście ceremonia medalowa, ale wyznał, że mocno przeżył też spotkanie z rodziną tuż po półfinale. – Wspomnień jest dużo. Na pewno ceremonia medalowa utkwiła mi w pamięci. To jest taki moment, gdzie można pomyśleć, co się udało zdobyć, jak ciężka droga była do tego medalu. Wszystkie wspomnienia wtedy wracają. I drugi taki moment, to moje spotkanie z rodziną po półfinale. Było bardzo emocjonalne. Wiele emocji się we mnie mieszało. Z jednej strony ogromne szczęście w związku z tym, że wygraliśmy, a z drugiej przerażenie, co się stało z moimi plecami, jak bardzo kontuzja jest poważna i co będzie. Miałem bardzo czarne myśli. Na szczęście okazało się, że nie jest aż tak groźnie. Ale ta mieszanka emocji była ogromna – podkreślił 30-latek – Nie wiem, czy mi się jeszcze przydarzy w życiu sportowym. Mam nadzieję, że tak, że jeszcze wiele ciekawych rzeczy przede mną – dodał.