Rywalizacja z Rosją była pierwszym spotkaniem w drugiej fazie Pucharu Świata. Mecze ze Sborną zawsze należą do tych z kategorii zaciętych. Podobnego przebiegu mogliśmy się spodziewać również w środowy poranek. Polacy mimo prowadzenia w końcówce pierwszego seta pozwolili na dogonienie się, a następnie Rosjanie objęli prowadzenie w spotkaniu.
Ale od drugiego seta Polacy kontrolowali sytuację w pełni. Stało się tak przede wszystkim za sprawą Wilfredo Leona, który pokazał, dlaczego uznawany jest za jednego z najlepszych zawodników na świecie. Przyjmujący był nie do powstrzymania w ataku, a ponadto dobrze radził sobie w przyjęciu, mimo mocnych zagrywek Rosjan. A co najważniejsze, doskonale serwował.
Zademonstrował to przede wszystkim w trzecim secie, kiedy to popisał się niesamowitą serią na zagrywce. W pole serwisowe wszedł przy stanie 14:10, a po chwili zrobiło się... 19:10. Nie dość, że mocne uderzenia Leona utrudniały przyjęcie Rosjanom, to przyjmujący trzy razy z rzędu zdobył asa. Taka seria w siatkówce zdarza się niebywale rzadko.