Dajcie nam złoto!

2009-09-13 16:51

Jak zdobędziemy medal, będzie euforia - zapowiada Bartosz Kurek (21 l.), najmłodszy siatkarz reprezentacji Polski, która dzisiaj w Izmirze walczy z Bułgarią o pierwszy od 26 lat finał mistrzostw Europy.

To będzie wielki rewanż za półfinał MŚ 2006. Wtedy wygraliśmy z Bułgarią 3:1. Rywale chcą zemsty. Do tej pory w Turcji przegrali tylko jedno spotkanie z Rosją. Polacy weszli do czwórki bez porażki.

Kurek po świetnym początku ME nieco spuścił z tonu. Okazuje się, że nasz młody przyjmujący nabawił się w Turcji zapalenia ucha!

- Kilka dni temu trener Daniel Castellani zafundował nam dziesięć minut w basenie. Dla mnie ta przygoda skończyła się zapaleniem ucha – opowiada w rozmowie z Se.pl przyjmujący reprezentacji Polski Bartosz Kurek (21 l.).

- Zawieźli mnie do tutejszego laryngologa, trochę się obawiałem tej wizyty, bałem się narzędzi, jakie będzie mi wkładał do ucha turecki lekarz. Miło się rozczarowałem, gabinet był pierwszej klasy, sympatyczny pan doktor obejrzał dokładnie moje ucho i przepisał krople, czuję się już dużo lepiej.

W walce o medale, której pierwszy akord nastąpi dzisiaj w półfinale z Bułgarią (w drugiej parze grają Rosja i Francja), polscy kibice będą bardzo liczyć na formę Kurka, który zaliczył w ME wiele świetnych meczów.

Trener Castellani uczula: - W spotkaniu przeciwko Bułgarii kluczową rolę będzie spełniać psychika. Przede wszystkim musimy wyjść na parkiet z przeświadczeniem, że możemy wygrać bez względu na to, kto stoi po drugiej stronie siatki. A Bułgaria to silny zespół, głodny większych sukcesów – uważa trener kadry.

O półfinałowym boju w ME rozmawiamy z Bartoszem Kurkiem:

Se.pl: - Jak pan ocenia te mistrzostwa?

Bartosz Kurek: - Na podsumowanie jeszcze przyjdzie czas. Ja już w tym momencie mogę jednak powiedzieć, że mistrzostwa trzeba zaliczyć do udanych. Wynik został znacznie poprawiony (2 lata temu było 11. miejsce – red.), w najgorszym wypadku zajmiemy czwartą pozycję. Będę zadowolony, bo to mój największy sukces. A gdyby udało się zdobyć medal, to będzie euforia.

- Jak pan ocenia naszego rywala w półfinale – Bułgarię?

- To jest silna drużyna. Graliśmy z Bułgarią sparingi przed sezonem, jednak tych spotkań nie można porównywać. Nie zapominamy o tym, że mamy z nimi korzystny bilans i wygraliśmy kilka spotkań na poważnych imprezach, choć teraz to nie będzie miało znaczenia. Wyjdziemy na boisko, będziemy walczyć i miejmy nadzieję, że i tym razem to my zakończymy mecz zwycięsko. Nastawiamy się na ciężki bój, bo dla Bułgarów to także jest najważniejsza impreza sezonu, a ich duma nakazuje coś w końcu wygrać. Myślę, że gramy na podobnym poziomie, o zwycięstwie zadecyduje dyspozycja dnia, a może indywidualności w poszczególnych ekipach.

- Jest pan bardzo młodym zawodnikiem, czy starczy sił na te ważne mecze, bo sam entuzjazm i chęci czasem nie wystarczą?

- O siły się nie martwię, staram się o tym nie myśleć. Wywieram na sobie tylko presję sportową, że mam wyjść na boisko i zagrać jak najlepiej potrafię. Koncentruję się przede wszystkim na grze, chcę dobrze wypełnić zadania powierzone mi przez trenera.

- Czy ma pan sposób na choćby chwilowe oderwanie się od siatkówki, co w wolnym czasie robi w Izmirze Bartek Kurek?

- Przed meczami słucham muzyki, aby całkowicie oderwać się od rzeczywistości, pomaga mi to w koncentracji. W wolnych chwilach wieczorami gramy w karty, często lubię wyjść z Kubą Jaroszem do kawiarni, przejść się, pogadać całkiem o innych, nie związanych z turniejem sprawach. To nas relaksuje, czasem gadamy o totalnych głupotach, żeby się pośmiać i zapomnieć. Nasz cały dzień jest związany z siatkówką, jak nie odprawa, to trening, siłownia, mecz i wideo. Czasem trzeba o tym zapomnieć, na moment przebrać się w swoje ciuchy i poczuć jak turysta.

- Słyszał pan wypowiedzi Bułgara Nikołowa, że grupa z Izmiru była słaba, i drużyny stąd nie mają w starciu z nimi żadnych szans? Czy takie słowa wzbudzają w was sportową agresję, czy puszczacie to mimo uszu?

- Szczerze mówiąc, nie czytałem żadnych wypowiedzi Bułgarów, ale skoro tak mówią, to muszą być bardzo pewni siebie. Często zbytnia pewność siebie gubiła zespól, czy jakiegoś zawodnika, oby tak było w ich przypadku. Może nazwy zespołów z naszej grupy były słabsze, ale wygraliśmy z Francją, która jest teraz w półfinale i pokonaliśmy zwycięzcę drugiej grupy – Greków, którym z przeciwnikami z naszej połówki nie szło już tak dobrze. Jeżeli Bułgarzy rzeczywiście są tacy mocni jak mówią, to niech wygrają i wtedy przyznamy im rację.

- Jak radzi pan sobie ze stresem w noc przed ważnym meczem, czy podobnie jak Daniel Pliński rozgrywa pan spotkanie w głowie?

- W Izmirze nie śpię najlepiej i nie potrafię całkiem się wyłączyć. Układam sobie mecz w głowie, próbując zasnąć. 

Nie przegap
ME siatkarzy
Półfinał: Polska - Bułgaria, sobota 16.30
Mecz o 3. m., niedziela 16.30
Finał, niedziela 19.30 Polsat

Najnowsze