– W takich meczach najlepiej jest narzucić presję od razu, od pierwszego seta. Po to, żeby poczuli nasz oddech na plecach. Tymczasem w pierwszej partii zagraliśmy bardzo źle, a oni potem grali coraz bardziej zrelaksowani. Fajnie, że wróciliśmy do gry, ale niewystarczająco. Gdybyśmy zaczęli lepiej zagrywką i utrzymali to, mielibyśmy szansę na zwycięstwo.
Dla samego Kurka było to najlepsze spotkanie w sezonie reprezentacyjnym. 23 punkty i 70-procentowa skuteczność w ataku przeciwko jak zwykle straszącym blokiem Rosjanom to doskonałe osiągnięcie.
– Widać po tych liczbach, że koledzy mi pomagali, Grzesiek Łomacz rozgrywał znakomicie, reszta pomagała, kiedy miałem trudniejsze piłki. To jest efekt pracy wszystkich nas na boisku. Wolałbym, żebyśmy zagrali lepiej i wygrali, a indywidualne osiągnięcia są bez znaczenia. Nie zastanawiam się czy to był mój najlepszy mecz w Lidze Narodów. Myślimy raczej o tym, żeby tworzyć zespół i scalać tę grupę, która w najważniejszej imprezie sezonu pokaże się z jeszcze lepszej strony – dodał Kurek.
Polskich siatkarzy czeka w czwartek arcytrudny mecz z Amerykanami o przedłużenie nadziei na awans do półfinału. Nawet zwycięstwo nie musi jednak zagwarantować miejsca w czwórce LN, sporo może zależeć także od ostatniego meczu grupy B, między USA a Rosją.
– Mam nadzieję, że przeciwko USA pokażemy to, co nam wychodziło w trzecim secie z Rosją. Będzie jeszcze trudniej, ale z reguły drugie mecze gra się trochę lepiej. Obyśmy od początku grali radosną siatkówkę, pokazali wysoki poziom i zobaczymy, czy Amerykanów będzie stać, by nas pokonać – podsumował Kurek.