Po wygranej Polaków z Serbią i Czarnogórą u kibiców zaczął pobrzmiewać "wagnerowski ton". Drugi trener siatkarskiej reprezentacji Polski Igor Prielożny (47 lat) studzi rozpalone głowy.
- Bardzo bym chciał, abyśmy taki mecz jak z Serbami rozegrali w ćwierćfinale - mówi. - Dla nas najważniejsze będą spotkania z Grecją, Argentyną i Tunezją. Musimy je koniecznie wygrać.
- Nie cieszy się pan z wygranej?
- Pewnie, że się cieszę. Ale w Polsce wszyscy albo krytykują na potęgę, albo wpadają w euforię. Pokonanie mistrzów olimpijskich z Sydney 2000 to ekstrasprawa. Trzeba jednak pamiętać, że nie awansowaliśmy jeszcze do ćwierćfinałów.
- Przed wyjazdem do Aten narzekaliśmy na wielkie wahania formy naszej drużyny...
- Przypomnę, że w Olsztynie pokonaliśmy Rosjan 3:2, co nie zdarza się codziennie i przegraliśmy po dobrym meczu z Holandią 2:3. W meczu z Serbią i Czarnogórą zagraliśmy bardzo odważnie, ryzykownie - jeżeli chodzi o serwis - i mądrze taktycznie.
- Czy jutrzejszy mecz z Grekami będzie dla nas trudniejszy?
- Na razie to Grecy chcą nas wykończyć, wyznaczając nam poranny poniedziałkowy trening na godz. 8.30 (śmiech). Taki mają plan. To może być cięższe spotkanie z gospodarzami. Myślę, że chłopcy jednak wytrzymają psychicznie.