– To było takie spotkanie, że mogłem stać z boku i tylko się przyglądać, z przyjemnością patrząc na grę chłopaków. Nie potrzebowali trenera – nie ukrywał Vital Heynen po zdominowaniu fińskiej drużyny. – Na przerwach praktycznie nic nie mówiłem. Jak mnie filmowali na czasach to pewnie kibice się dziwili: co za nudny facet, on nie ma nic do powiedzenia. Jest takie angielskie słowo „flow” (rytm, trans – red.), które tu idealnie pasuje. Czasami zdarzają się takie mecze, kiedy wszystko wychodzi. Po pięciu minutach wiedziałem, że będzie dobrze. Gdyby grało się bez publiczności, można by nie wejść ten rytm. Tutaj, przy takiej widowni, było to niemożliwe. Każdy, kto był na boisku lub pojawiał się na chwilę, chciał być częścią widowiska i pokazać coś ekstra.
– To było idealne przetarcie przed meczem ćwierćfinałowym z Rosją. Naszym sekretem w meczu z Finami była publiczność. Po starciu z Rosjanami zobaczymy czy to znowu zadziała – powiedział belgijski selekcjoner i po raz kolejny docenił rolę kibiców.
– Jeśli chodzi o poziom energii, to było to nasze najlepsze spotkanie w mistrzostwach. Kiedy zobaczyłem, jak trybuny czekają na nas, od razu powiedziałem graczom, żeby skorzystali z tej mocy widowni. I tego samego spodziewam się, kiedy wyjdą przeciwko Rosji: że z uśmiechem przystąpią do walki – przyznaje trener polskich siatkarzy przed najtrudniejszą jak na razie próbą w EuroVolley 2021.