– Czego dowiedział się pan o zespole po pięciu wygranych meczach w krakowskiej grupie?
– Jesteśmy w tym miejscu, w którym chciałem się znaleźć. Największą satysfakcję sprawia mi fakt, że nasza energia wyraźnie rośnie. Tak sobie myślę, może zresztą trochę przesadzam, że gdyby na pierwszym naszym meczu nie pojawiła się publiczność, to nikomu nie chciałoby się grać. Potem było coraz lepiej z dnia na dzień. To prawda, momentami traciliśmy moc, choćby w meczu z Grecją, ale odbiliśmy się, i to nawet lepiej niż sądziłem. Uważam, że drużyna jest w lepszej dyspozycji niż pięć dni temu. Więcej jest życia. Czuje się to na zajęciach, siatkarze są głośniejsi, częściej rozmawiają, krzyczą, śmieją się. Piątkowy trening był udany. Uważam, że jesteśmy gotowi na Finlandię.
Mistrz Europy siatkarzy jest pewien: Stać nas na złoto
– Czym nam może zagrozić ten przeciwnik?
– Walką, nieustępliwością i siatkarskim sprytem. Mam nadzieję, że wygramy bez wielkich trudności, nie chciałbym tylko, by spotkanie przeciągnęło się do pięciu setów, bo wtedy ważną rolę może odegrać ich większa świeżość. Nie mają supergwiazd, ale świetnie wykorzystują posiadanych graczy. Popełniają mało błędów, mają dobrze ustawione taktycznie zagrywkę i atak. To bardzo dynamiczna drużyna, a u nas nie zawsze widać dynamikę. Lato było długie, jesteśmy po trudnych miesiącach, a Finowie szykowali się tylko do mistrzostw Europy. Są mocni, ale musimy udowodnić, że jesteśmy mocniejsi.
Dał Polsce złoto ME siatkarzy. Porównuje Polaków do kadry... kobiet
– W rundzie pucharowej trafiliśmy do trudniejszej połowy drabinki. Po ewentualnym wyeliminowaniu Finlandii możemy wpaść na Rosję, a potem na Francję lub Słowenię.
– To prawda, że układ nie jest optymalny, ale takie są realia, z którymi się trzeba zmierzyć. Ponadto analizowanie drabinki nie jest naszym celem. Plan był jasny: przyjechaliśmy na mistrzostwa pokazać, że ciągle jesteśmy zespołem ze ścisłej czołówki. Nikt nie chciał tu mówić o medalach, tylko udowodnić, że Polska liczy się wciąż wśród najmocniejszych ekip. Na tej drodze wygraliśmy już grupę bez porażki i w pierwszej fazie pokonaliśmy obrońców tytułu mistrzowskiego. Nie zastanawiam się, jaka czeka nas droga. Na razie nie wybiegam myślami poza mecz z Finlandią.
Siatkarze poznali rywala w 1/8 finału ME 2021. Jest też zła wiadomość
– Jeśli brakuje kadrze czyjejś stuprocentowej formy, to chyba Michała Kubiaka? To pana nie niepokoi? W ataku ostatnio męczył się w meczu z Belgami, a potem nie grał z Ukrainą.
– Od razu wyjaśniam, że nieobecność Michała z Ukrainą była z góry założona, to nie miało nic wspólnego z jego grą w poprzednim spotkaniu. Może nie każdy to zauważył, ale Michał walczył z Belgami do upadłego, choć oczywiście zabrakło mu wykończenia akcji w ataku. Jego podejście do tego spotkania było świetne, dał wiele drużynie swoją postawą. Nie zawodził w zagrywce, w dograniu piłki, w bloku, w obronie. Zrobił swoje, mimo że nie skończył z dużą liczbą zdobytych punktów. Dla mnie zrobił kapitalną robotę pod względem bycia liderem na boisku. Wiem, że kibice patrzą najchętniej na rubryczkę z punktami, ale nie zawsze to jest najważniejsze. W ogóle mecz Belgami uznaję za najlepszy w tym turnieju, jeśli chodzi o energię, jaka emanowała z siatkarzy na parkiecie. I spora jej część pochodziła właśnie od Michała, który robił wiele, by ta moc nie uciekała. Uważam, że nasz team nie jest gotowy na to, by na parkiecie brakowało Kubiaka. To jasne, że wolałbym, by dorzucił sporo skończonych akcji w ataku, ale czasem rzeczywistość jest taka, a nie inna i trzeba zastanowić się, co w danej sytuacji możemy zrobić i jak korzystać z zawodnika. Na szali kładzie się dobre oraz złe elementy i podejmuje decyzje. Michała po prostu potrzebuję, na pewno w niektórych fragmentach meczów, chociaż może nie zawsze na całym dystansie spotkania. Nie wierzę w to, że damy sobie radę całkowicie bez jego udziału.
Po awansie w ME 2021 Bartosz Kurek mówi o alkoholu. „Mam nadzieję, że jest mocny”
– Jest jakiś element gry drużyny, do którego nie ma pan żadnych zastrzeżeń?
– Chyba nie...
– A blok?
– No tak, przyznaję, tu jesteśmy nieźli. Na igrzyskach to była nasza silna strona, poza meczami z Iranem i Francją. Wiedziałem, że jesteśmy dobrze blokującą drużyną, inna sprawa, że nie zawsze udało się to pokazać. Zawszę chcę, by znakiem firmowym prowadzonych przeze mnie zespołów była dobra gra blokiem. Teraz się tylko uśmiecham, bo w reprezentacji Polski stało się to normą.