– Muszę przyznać, że nie pamiętam równie dramatycznego spotkania w kadrze, no może półfinał mistrzostw świata z Amerykanami w 2018 roku mógłby konkurować z tym starciem – przyznał nasz środkowy, mistrz świata sprzed trzech lat. Kochanowski odniósł się między innymi do sytuacji, w której zaczepki Michała Kubiaka przez siatkę rozpaliły ogień na parkiecie, ale dały Polakom dodatkową dawkę paliwa na mecz. – Mamy w sobie dużo walecznego temperamentu, więc akcja Michała Kubiaka nam pomogła, ale ciężko powiedzieć czy podpaliła Słoweńców – komentuje Kochanowski. – Nie wiem jak oni zareagowali, byłem skupiony na naszej stronie boiska. Wynik był jednak w tamtym momencie na naszą korzyść. W całym meczu było ważne, by odrzucić Słoweńców od siatki, zresztą jak w każdym spotkaniu, Może trochę słabiej zagraliśmy generalnie serwisem, może nie bardzo słabo, bo było wiele dobrych chwil, ale rywal miał więcej szczęścia.
Od 2015 roku nie wygraliśmy ze Słowenią w żadnym z czterech spotkań mistrzostw Europy. Zawsze stawali nam na drodze w kluczowych potyczkach turnieju. Ostatnio dwa razy z rzędu skazują nas na walkę o brąz EuroVolley. Najczęściej mówi się o tym: „klątwa”. Kochanowski się nie zgadza.
Słoweński siatkarz do Polaków po wygranym półfinale: Karma wraca
– Słowenia to jest topowa europejska drużyna, nie uważam, żebyśmy mieli do czynienia z jakąkolwiek klątwą – podkreśla „Kochan”. – Faktycznie, jest to duży zbieg okoliczności, że tak często z nimi gramy. Tylko że to tak jakby powiedzieć gdy przegrywamy z Brazylią, że to „klątwa Brazylii”. Tutaj wszystko może się stać. Ostatni półfinał Ligi Narodów wygraliśmy ze Słowenią, teraz oni się nam odpłacili. Podejrzewam, że następne mecze z tymi przeciwnikami też nie wiadomo jak się skończą. Jak się gra na takim poziomie, ciężko przewidzieć jaki będzie wynik.