Aż do sobotniego wieczora, kiedy to 18 września reprezentacja Polski zmierzyła się ze Słowenią w półfinale tegorocznych mistrzostw Europy, Biało-czerwoni szli jak burza przez turniej, mogąc pochwalić się kompletem zwycięstw. Niestety, w katowickim Spodku to Słoweńcy okazali się lepsi i wygrali 3:1 nawet pomimo tego, że Polska wysoko wygrała pierwszą partię. Spotkanie dostarczyło kibicom wielu emocji i dramaturgii, a to, co działo się na parkiecie rozpalało zawodników do czerwoności. Wszystko zaczęło się od ogromnej wpadki organizatorów, która rozwścieczyła Słoweńców. Później, już podczas meczu, ciśnienie rywali skutecznie podnosił Michał Kubiak. Kapitan Biało-czerwonych nie był w stanie utrzymać nerwów na wodzy i zaczął dyskutować z rywalami pod siatką, z czego wyniknęła prawdziwa awantura. Za swoje zachowanie kapitan Biało-czerwonych potwornie oberwał już pod samym meczu. Słoweńcy dziennikarzy nie gryźli się w język.
Vital Heynen nie wytrzymał po tym, co stało się przed meczem ze Słowenią! Ogromny skandal
Dziennikarze portalu "delo.si" nie mieli zamiaru hamować się w ocenie spotkania oraz tego, co na parkiecie wyprawiał Michał Kubiak, decydując się przy tym na ostre słowa pod adresem podopiecznego trenera Vitala Heynena. - Kubiak postradał rozum, stracił panowanie nad sobą i po drugiej stronie siatki kłócił się ze swoim słoweńskim odpowiednikiem, Urnautem. Ale tym samym pozytywnie napędził też Polskę - skwitowali zachowanie Michała Kubiaka Słoweńcy.
Bartosz Kurek po meczu ze Słowenią: I okazało się, czy byliśmy faworytami
Kibice reprezentacja Polski mieli nadzieję, że Biało-czerwoni w niedzielne popołudnie zagrają w wielkim finale mistrzostw Europy i powalczą o złoty medal. Jeszcze po pierwszym secie, którego Polacy wygrali do 17, fani mogli mieć na to ogromne nadzieje. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i Biało-czerwoni powalczą w niedzielę w katowickim Spodku o brąz, po raz drugi na turnieju mierząc się z reprezentacją Serbii. W fazie grupowej mistrzostw Europy, Polacy okazali się lepsi, wygrywając 3:2. Teraz fani Biało-czerwonych mogą mieć nadzieję, że i tym razem ich ulubieńcy okażą się lepsi.