Po dwóch setach wydawało się, że bełchatowski team nie będzie miał nic do powiedzenia. Gospodarze popełniali mnóstwo błędów, chodzili ze spuszczonymi głowami, a w efekcie niemal nie istnieli na parkiecie, przegrywając do 18 i 16. To jednak nie był wcale koniec ich marzeń o zwycięstwie. W trzeciej i czwartej partii obudzili się, a trener Jacek Nawrocki trafił w końcu ze zmianami (świetni Kurek i Wnuk) i doszło do piątego seta.
Jastrzębie w tie-breaku po raz kolejny w play-off pokazało, że uwielbia presję. Goście przegrywali już 1:5 i 5:8, po czym zdobyli 4 kolejne punkty. W ostatnich akcjach prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Ostatecznie gospodarze ulegli 12:15.
- Bardzo lubimy tie-breaki - śmiał się po meczu najlepszy w ekipie Jastrzębia Paweł Abramow (31 l.). - Gramy zespołowo i walczymy do upadłego, ale muszę też docenić postawę Skry. Rywal był wyraźnie zmęczony psychicznie w pierwszych setach, a potem podniósł się z kolan.
Dziś drugi mecz w Bełchatowie.