Do tej pory na japońskich parkietach oglądaliśmy kwartet polskich siatkarzy. Szlak przetarł Michał Kubiak, który już w 2016 roku trafił do Panasonic Panthers i pozostał tam aż przez długich siedem lat. Bartosz Kurek cztery lata występował w klubie z Nagoi, a od tego sezonu w SV League grają przyjmujący Aleksander Śliwka (Suntory Sunbirds) i atakujący Maciej Muzaj (Tokyo Great Bears). Nieoficjalnie mówi się, że do Kraju Kwitnącej Wiśni ma zawitać w przyszłym sezonie Norbert Huber, czołowy środkowy kadry, obecnie siatkarz Jastrzębskiego Węgla. Jednak prawdziwy exodus polskich gwiazd z PlusLigi może nastąpić za rok.
Będzie wielki wykup Polaków w PlusLidze?
Portal worldofvolley.com pisał pod koniec stycznia o szykowanej od sezonu 2026/27 zmianie zasad rządzących ligą japońską w ten sposób, że zamiast dotychczasowych dwóch obcokrajowców na zespół, dopuszczono by trzech. To otworzyłoby szeroko drzwi do kontraktowania najlepszych europejskich graczy.
Grbić sięga w kadrze po sztuczną inteligencję. „Nie wiem czy nam pomoże, ale spróbuję”
To nie wszystko, ta ekspansja może być jeszcze mocniejsza. Wyraźnie mówią o tym szefowie ligi japońskiej siatkarzy. Jej prezes Masaaki Okawa zapowiedział pójście na całość.
– NBA i MLB nie mają limitu zagranicznych graczy i to jest nasz ostateczny cel – przyznał Okawa w wywiadzie dla Kyodo News. – Zespoły nigdy nie staną się silniejsze, jeśli będziemy chcieli gwarantować miejsca Japończykom.
To by uwolniło japoński rynek całkowicie, a gdzie szukać wzmocnień, jeśli nie w silnej PlusLidze, jednej z najlepszych lig Europy?
– Nasza liga nie jest jeszcze mocno "wyssana", ale ciekawi mnie, co będzie za rok – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Krzysztof Ignaczak, mistrz świata z 2014 r. i wieloletni libero kadry narodowej. – Japonia to będzie znaczący rynek, który po zmianach przyjmie trzydziestu graczy z Europy. Pojadą tam grać za duże pieniądze. Z Polski Japończycy wyciągną wielu graczy, bo Polacy to chodliwy towar, ktokolwiek tam jechał, robił dobre wrażenie. Na rynku pojawi się z pewnością bardzo konkretna oferta dla polskich zawodników – dodaje „Igła” i zastanawia się, czy nasza liga powinna jakoś zareagować.
– Budżety klubów nie będą się zwiększały w takim tempie, jak rosną sumy na kontraktach – zauważa. – Może powinny do klubów trafić większe środki z umowy telewizyjnej? Moim zdaniem, liga powinna finansować kluby za środki z tytułu praw do transmisji. Bo sponsorzy nie będą w stanie wykładać pieniędzy w nieskończoność na coraz wyższe umowy kontraktowe – kwituje Ignaczak.
„Mieliśmy 20 chorób, sytuacje rodzinne”. Trener siatkarzy Projektu szczerze o problemach drużyny
Ponieważ rozmowy o siatkarskich kontraktach na dany rok zaczynają się zwykle jesienią poprzedniego roku, zatem jeszcze w 2025 r. dużo się w tej materii wyjaśni i wówczas zobaczymy, czy PlusLiga jest w stanie skutecznie zatrzymać u siebie największe polskie gwiazdy. Jest co do tego sporo wątpliwości, a 'jaskółki' takie, jak niedawne zatrzymanie na 4 lata środkowego Mateusza Bieńka w Aluronie Zawiercie – co można interpretować jako ruch wyprzedzający wobec potencjalnych zakusów bogatych lig – mogą się niestety okazać wyjątkiem potwierdzającym regułę.