Czwórkę uczestników tej rywalizacji poznamy w tym tygodniu, natomiast sama impreza zostanie rozegrana w Krakowie w połowie kwietnia. Projekt po awansie czeka na półfinałowego rywala, a będzie nim lepszy z pary Aluron Zawiercie (obrońca trofeum) – ChKS Chełm (lider 1. ligi), przy czym faworytem oczywiście jest wicemistrz Polski. W innych parach ćwierćfinałowych grają Bogdanka Lublin z Norwidem Częstochowa i Jastrzębski Węgiel z Czarnymi Radom. Z czołowych drużyn PlusLigi w walce o trofeum zabraknie po raz drugi z kolei Zaksy, która wcześniej cztery razy z rzędu (2019, 2021, 2022, 2023) zdobywała PP.
Polscy siatkarze usłyszeli ważną wiadomość. Odkryto wszystkie karty w ważnej imprezie
Ćwierćfinał Pucharu Polski był trzecim spotkaniem PGE Projektu z Zaksą w tym sezonie. Warszawianie wygrali po raz trzeci, wcześniej miało to miejsce w ligowych zmaganiach zarówno u siebie jak i w Kędzierzynie. Jednak tym razem kędzierzynianie zdołali urwać rywalom seta. Zaksa miała do wtorku świetną serię 8 zwycięstw z rzędu, a ostatnim przegranym meczem był ligowy, właśnie z Projektem.
Gruszka o zaskakującym 5-letnim kontrakcie Winiarskiego. „Marka i kapitał zaufania”
Trener Projektu odetchnął z ulgą
Trener PGE Projektu Warszawa Piotr Graban może odetchnąć z ulgą, bo jeszcze kilka tygodni wcześniej jego drużyna mierzyła się z poważnymi problemami zdrowotnymi, nie tylko wśród zawodników, ale także ich najbliższych.
– Byliśmy trochę usztywnieni na początku, bo musieliśmy wygrać, byliśmy jednak faworytem. Oni nie mieli nic do stracenia, po dużych perturbacjach zdrowotnych, problemach i kontuzjach. My popełniliśmy za dużo błędów w polu serwisowym, oni na początku trochę odskoczyli. W kolejnych setach przede wszystkim ograniczyliśmy pomyłki w zagrywce, podbiliśmy coś w obronie i właśnie wtedy się napędziliśmy – skomentował Graban, który gorszy okres swojej drużyny w ostatnich tygodniach wiąże z problemami zdrowotnymi i zewnętrznymi.
Pilne wieści w sprawie syna Nikoli Grbicia! Kolejny krok w karierze, wiadomo, gdzie będzie grał
– Cały styczeń i początek lutego mieliśmy katastrofalny, ze względu na drobne kontuzje, które występowały parami – Weber i Bołądź, Kochanowski i Wrona… Chorób mieliśmy z 20, do tego sytuacje rodzinne, niektóre bardzo poważne. To odciska piętno. Byliśmy w dołku, czasami nie mieliśmy nawet jak trenować. Nikomu tego nie życzę i cieszę się, że przetrwaliśmy – podkreślił Graban.