- Niedosyt pozostanie, gdyż mogliśmy wracać do kraju w lepszych nastrojach. Walczyliśmy, ani razu nie zwiesiliśmy głowy, ale taki jest sport. Brązowy medal wcale nie był nieosiągalny, ale nie udało się i wracamy z najbardziej nielubianym miejscem tuż za podium - skomentował rozgrywający Jastrzębia Grzegorz Łomacz (24 l.).
Miłe złego początki
Jastrzębianie w półfinale trafili na najlepszy klubowy zespół świata, Trentino Betclic i nawiązali walkę w jednym secie, ulegając 0:3. Nie zabrakło jednak ani walki, ani ambicji i nikt nie mógł mieć po tym meczu pretensji do śląskiej drużyny.
Przeczytaj koniecznie: Siatkówka. Jastrzębie wyszarpały awans w Lidze Mistrzów
Wczoraj w walce o trzecie miejsce Jastrzębie trafiło na silne Dynamo Moskwa, ze słynnym Brazylijczykiem Dante Amaralem w składzie. Podopieczni Lorenzo Bernardiego (43 l.) wygrali tylko pierwszą partię, potem mieli coraz więcej problemów i przegrali 1:3.
To nie była wycieczka
- Pierwsze dwa sety były bardzo dobre, dobrze funkcjonował atak i przyjęcie, w tych elementach sprawiliśmy Rosjanom sporo kłopotów - mówił po meczu "Super Expressowi" trener Bernardi. - Druga partia była w naszym zasięgu, niestety nie zdołaliśmy utrzymać tego poziomu gry przez cały czas. Zbyt słabo zagrywaliśmy, a bez tego ciężko wygrać z takim rywalem. Nie przyjechaliśmy do Włoch w roli faworyta, to jednak miało nam tylko pomóc. Mimo to jestem zadowolony z tego, co pokazaliśmy, na szczególne wyróżnienie zasłużył Mitja Gasparini - dodał trener Jastrzębskiego Węgla.
- Nie przyjechaliśmy do Włoch na wycieczkę, pokazaliśmy pazurek i mam nadzieję, że nas to zmotywuje do jeszcze lepszej pracy - powiedział środkowy Bartosz Gawryszewski (26 l.).
Półfinał Final Four
Jastrzębski Węgiel - Trentino Betclic 0:3 (16:25, 25:27, 22:25)
O 3. miejsce
Jastrzębski Węgiel - Dynamo Moskwa 1:3 (25:23, 22:25, 16:25, 21:25)