Schulz w ataku, Drzyzga na rozegraniu, jako przyjmujący Kwolek z Szalpukiem, jako środkowi Bieniek z Kochanowskim oraz Żurek w roli libero – taki skład wystawił od pierwszej minuty trener Vital Heynen.
Irańczycy mieli do tej pory na koncie tylko trzy wygrane w dziewięciu meczach, Polacy byli liderami LN z ośmioma zwycięstwami i faworytami tej potyczki. Inna sprawa, że z Irańczykami nigdy nie grało się nam łatwo i przyjemnie, najczęściej dochodziło do ostrej walki i wielosetowych batalii. I nie zawsze wygrywaliśmy.
Kto wie, czy gdyby nasi siatkarze nie wygrali w pierwszej partii, w której mieli piłkę setową, gra nie potoczyłaby się inaczej. Zaskoczył nas jednak rozgrywający Marouf, posyłając asa serwisowego i sytuacja się odwróciła. W drugim secie Polacy musieli długo gonić i znowu decydowały pojedyncze akcje w końcówce, niestety ponownie na korzyść przeciwników.
W trzeciej odsłonie trener Heynen zdecydował się zmienić atakującego i Schulza zastąpił Kurkiem. Niewiele to zmieniło, bo nadal w ofensywie nie mogliśmy zdominować Persów, a do tego szwankowało przyjęcie zagrywki. Ambitni rywale, mimo że nie grali w optymalnym składzie, poczuli szansę i odnieśli niespodziewane zwycięstwo.
– Nie wypadliśmy przeciwko Iranowi tak dobrze jak chcieliśmy – przyznał Mateusz Bieniek, pełniący funkcję kapitana pod nieobecność Michała Kubiaka. – Rywale zagrali na wysokim poziomie, którego nie mogliśmy osiągnąć. Mamy nadzieję, że wrócimy do swojego grania, takiego jak w poprzednich meczach. Teraz czeka nas starcie z drużyną USA, która stawia twarde warunki i z którą zawsze mamy problemy. Na igrzyskach w Rio wyeliminowali nas w ćwierćfinale, oby tym razem było lepiej – podsumował Bieniek. Polaków czeka najpierw starcie z USA, a potem z Serbami.
Tak wyglądała ostatnia piłka spotkania: