Bartosz Kurek

i

Autor: archiwum se.pl

Liga Światowa 2012. Bartosz Kurek MVP turnieju. "Sukces jest wspólny"

2012-07-10 4:00

Nie było nawet cienia wątpliwości, który z graczy dostanie do ręki wielki niebieski czek na 30 000 dolarów (ok. 100 tys. złotych) dla najlepszego siatkarza finału Ligi Światowej. Otrzymał go Bartosz Kurek (24 l.), zapisując się w historii polskiej siatkówki.

Nie tylko on, bo złoto LŚ jest czwartym triumfem polskich siatkarzy w wielkiej imprezie, po MŚ 1974, IO 1976 i ME 2009. - Nie ma co ukrywać, że nazwiska graczy, którzy stali na podium w Sofii, zapiszą się w dziejach - przyznaje Kurek.

Sam zabłysnął po raz pierwszy w 2009 roku, gdy był jednym z najważniejszych siatkarzy mistrzostw Europy w Izmirze, z których przywieźliśmy złoto. Potem stał się absolutną gwiazdą ekipy trenera Anastasiego, zawodnikiem, bez którego nie można sobie wyobrazić tego zespołu.

Przeszedł z włoskim szkoleniowcem przez wszystkie etapy sukcesów kadry.

Za wyczyny w LŚ Kurek zgarnie większą premię niż koledzy, dzięki dodatkowemu bonusowi za nagrodę MVP imprezy finałowej. W sumie, po podzieleniu sporych kwot premii (70 procent idzie dla zawodników), może liczyć na prawie 300 tysięcy złotych.

- To nagroda indywidualna i te pieniądze nie mają wielkiego znaczenia, powiedziałem to od razu po odebraniu czeku - przyznał nasz przyjmujący. - Zrobiliśmy to, co do nas należy i to jest wspólny sukces. Cała drużyna spisała się znakomicie.

Kurek zdecydowanie tonuje nastroje kibiców, widzących już siatkarzy na najwyższym stopniu olimpijskiego podium.

- W ciągu całego turnieju byliśmy najlepszą drużyną, ale w naszym spor-cie nawet jedna piłka może zmienić obraz meczu, a przecież przed nami aż trzy tygodnie dzielące nas do igrzysk - przekonuje. - Nie przesadzajmy z euforią. Tym bardziej że możemy grać jeszcze lepiej. Bezbłędnego meczu nie zagramy nigdy, ale można do tego dążyć. Nie trzeba nas dodatkowo motywować przed igrzyskami, czujemy się cały czas mocni, gramy dobrą siatkówkę, nie potrzebowaliśmy tego potwierdzać. Potrzebowaliśmy zwycięstwa dla siebie i to osiągnęliśmy - podsumowuje Kurek. - Co turniej zdobywamy ostatnio medal i oby tak zostało do końca. Mam nadzieję, że w Londynie zaprezentujemy się podobnie - dodaje, choć woli nie widzieć w reprezentacji Polski głównego kandydata do olimpijskiego triumfu.

- Nie wiem, czy wyrośliśmy na faworyta igrzysk. Połowa składu nie doświadczyła jeszcze tak wielkiej imprezy, ja też nie wiem, czego się tam spodziewać. Róbmy swoje, pozostańmy skoncentrowani, a dobre rzeczy same przyjdą - zapowiada gwiazda polskiej drużyny.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze