– Najbardziej nastawialiśmy się na Francję, wiedzieliśmy, że to będzie najtrudniejszy przeciwnik – tłumaczy Muzaj. – Mecz ze Słowenią zapowiadał się jako starcie z niewygodnym przeciwnikiem. Pierwszy set nam nie wyszedł, nie udało się wygrać. Drugi był ciężki, dopiero końcówka zadecydowała i udało się zdobyć te najważniejsze punkty. To już jest za nami, najważniejsze, że zrobiliśmy swoje.
Muzaj nie zgadza się, że polska drużyna podeszła zbyt zrelaksowana do walki ze Słoweńcami. W pierwszym secie rywale wpadli w trans. Na szczęście potem wszystko było już po naszej myśli.
– Nie wydaje mi się, by wygrana z Francją nas jakoś zbytnio uspokoiła przed grą ze Słoweńcami. Byliśmy skoncentrowani i pełni woli walki – zapewnia nasz atakujący. – Chcieliśmy wygrać, ale Słowenia zaczęła bardzo dobrze serwować, trochę nas napadli i nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Nie graliśmy tak dobrze blokiem jak potrafimy. Nie wiem, może chodziło o to, że poświęciliśmy taka masę energii na mecz z Francuzami. Nie mieliśmy wszystkiego pod kontrolą, ale Słoweńcy popełnili trochę błędów na zagrywce i sami sobie wbili gwóźdź do trumny.