- Klamka zapadła, po 14 latach wraca pani do polskiej ligi. Jakie to uczucie?
- To na pewno specjalny moment w moim życiu, ale staram się myśleć o nim przede wszystkim jako o następnym etapie kariery. To któryś z kolei mój kontrakt, nie chcę przywiązywać do całej sytuacji zbyt dużej wagi, żeby nie spalić się psychicznie. Jest trochę szumu wokół mnie, więc jak będę za dużo o tym myślała, to zapomnę, co mam robić na boisku.
- Plan klubu zbudowanego niemal z samych gwiazd może być tylko jeden - mistrzostwo Polski. Musicie wygrywać. Będzie trochę presji?
- Łatwo powiedzieć, że trzeba wygrać. Na pewno będziemy się starały. My same musimy sobie poradzić z presją, którą dziennikarze na nas wywierają. Psychiczne przygotowanie będzie ważne, ale mam za sobą wiele osiągnięć w karierze i nie spodziewam się problemów.
- Pani mąż, Roberto mówi, że gdyby w Policach nie było zapewnionych optymalnych warunków dla córki, to z kontraktu wyszłyby nici...
- To prawda. Jestem w mojej córce zakochana po uszy i siatkówka zeszła na drugi plan. Jest teraz moją drugą miłością, po Michelle. Dlatego w klubie muszę mieć wszystko poukładane pod tym względem. Po to, bym czuła się komfortowo, mogła ciężko pracować i podjąć się zrealizowania celów sportowych.