Maszyna udawała Wilfredo Leona [ZDJĘCIA]

2016-02-16 8:34

Na takiego rywala trzeba się przygotować nie na sto, ale na dwieście procent. Siatkarze Lotosu Trefl Gdańsk trafili w play-off Ligi Mistrzów najgorzej jak mogli - na naszpikowanego gwiazdami obrońcę tytułu Zenit Kazań. Dziś w Ergo Arenie spróbują dokonać niemożliwego i postraszyć faworyta.

By walczyć z gigantem, trzeba stosować specjalne metody. Ponieważ Zenit słynie z atomowego serwisu, a celuje w tym skrzydłowy rywali polski Kubańczyk Wilfredo Leon (23 l.), w Lotosie na treningach pracowano ostatnio mocno nad przyjęciem zagrywki. Pomaga w tym amerykańskie urządzenie zwane Attack - specjalna maszyna do serwowania, wypluwająca piłki nie tylko z odpowiednią mocą, ale i w wybranym przez trenerów kierunku.

- Korzystamy z niej regularnie, a przed takim meczem jak z Zenitem przydaje się szczególnie - tłumaczy "Super Expressowi" Andrea Anastasi (56 l.), szkoleniowiec Lotosu. - Maszyna może zaserwować nawet z prędkością 120 km na godzinę, ale to nie oznacza, że zawsze ustawiamy ją na full. Czasem bardziej pracujemy nad techniką odbioru, wtedy piłki latają wolniej.

Zobacz: Wilfredo Leon najlepiej zarabiającym siatkarzem świata [ZDJĘCIA]

Gdańszczanie mają się czego obawiać i dlatego urządzenie "naśladowało" Leona, uważanego za najlepszego siatkarza na świecie. Tyle że kubański gracz z polskim paszportem to tylko jeden z problemów Lotosu w starciu I rundy play-off. Na drugim skrzydle grozi świetny Amerykanin Matt Anderson, a w ataku bryluje czołowy rosyjski bombardier Maksym Michajłow, by wymienić tylko kilku gwiazdorów z Kazania.

- Czy możemy się rów-nać z Zenitem, skoro ma wielokrotnie wyższy budżet, lata na mecze własnym odrzutowcem i niemal na każdej pozycji wystawia wielkie gwiazdy? Oczywiście nie, ale bać się na pewno nie będziemy - zapewnia Anastasi.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze