Gdyby Polki chciały kombinować, mogły się starać uniknąć drugiego miejsca w grupie, żeby nie trafić w ćwierćfinale na Serbki. Byłaby to podobna sytuacja, jak niedawno w Czechach, gdy polscy siatkarze specjalnie przegrali spotkanie grupowe ze Słowacją, by jak najpóźniej spotkać się z Rosją. Ostatecznie i tak okazali się silniejsi od "sbornej" w walce o trzecie miejsce.
Trudno coś przegrać
Problem pań polegałby jednak na tym, że występując w tak słabej grupie ME, musiałyby się nieźle nagimnastykować, by przegrać jakiekolwiek spotkanie. Ale trener Świderek postawił sprawę jasno: gdyby było trzeba, wykorzystywałby bezwzględnie niuanse regulaminu.
- Byliśmy na to przygotowani - nie ukrywał szkoleniowiec po zwycięstwie 3:0 nad Czeszkami, dającym Polkom awans do drugiej fazy turnieju. Jego podopieczne musiały tylko w poniedziałek (już po zamknięciu tego wydania "SE") dopełnić formalności i wygrać choćby seta ze słabymi Rumunkami. To zapewniało 1. miejsce w grupie C i bezpośredni awans do ćwierćfinału. A w nim walkę najprawdopodobniej z Niemkami.
To nie jest przestępstwo
Świderek jest zadowolony, że nie było potrzeby kombinowania. - Dobrze się stało, że do tego nie doszło i nie trzeba było wybierać rywala - przyznał trener kadry. - Taką możliwość stwarza regulamin, nawet do tego zmusza. A gra się według regulaminu i to nie jest żadne przestępstwo czy gra nie fair - skwitował nasz szkoleniowiec.
Jedno jest pewne: Polki nie pokazały jeszcze pełni potencjału, bo rywalki nie zmusiły ich do wysiłku. Schody zaczną się teraz. - Graliśmy dobrze, ale jeszcze nie na naszym najwyższym poziomie, z Czeszkami popełniliśmy za dużo błędów, musimy je wyeliminować - ocenił Świderek.