Ubiegłoroczne wicemistrzynie z Muszyny pokonały w piątek Atom w jego hali 3:1 (25:13, 25:22, 17:25, 25:14) i po dwóch latach odzyskały złote medale ekstraklasy. To czwarty w historii tytuł ekipy z Małopolski.
- Gramy o życie, nie ma miejsca na pomyłkę - podkreślał trener sopocianek Alessandro Chiappini (42 l.), ale jego podopieczne nie wzięły sobie tego za bardzo do serca i zostały rozbite. Siatkarki Atomu, które potrafiły w sezonie zasadniczym pokonać u siebie muszynianki 3:1, grały nie w zajętej tego dnia Ergo Arenie, ale w mniejszym obiekcie w Sopocie. Wyglądało na to, że źle czują się w niewielkiej koszykarskiej Hali Stulecia. Momentami niemal nie istniały na parkiecie, czyli - jak zwykł mawiać ich włoski szkoleniowiec - "nie wysiadły z autobusu".
- Chcemy wygrać już w piątek i nie będziemy czekać na czwarty mecz - zapowiadała atakująca z Muszyny Joanna Kaczor (27 l.). - A potem zrobimy sobie spacer na plaży i odetchniemy morskim powietrzem.
Gdy w ostatniej akcji tego jednostronnego meczu Turczynka Ozsoy wyrzuciła piłkę na aut, w obozie z Muszyny zapanowała olbrzymia radość. Polał się szampan, leciało konfetti, a dziewczyny wpadały sobie w objęcia.
- Mistrzostwo nam się należało, złoto smakuje bardzo dobrze, choć muszę przyznać, że dużo cięższy był półfinał z Bielskiem - powiedziała libero mistrzyń Mariola Zenik (29 l.).
Wynik finałowej rywalizacji nie miał znaczenia dla przyszłorocznych losów obu zespołów w europejskich pucharach. Zarówno Muszynianka jak i Atom zapewniły sobie już wcześniej grę w Lidze Mistrzyń.
Muszynianka rozbiła Atom
Zaledwie trzy mecze wystarczyły do wyłonienia mistrzyń Polski w siatkówce. Rywalizacja Muszynianki z Atomem Sopot miała być walką na śmierć i życie, tymczasem skończyła się w pierwszym możliwym terminie pewnym triumfem muszynianek.