- Osobiście nic nie mam i nie miałem do Raula - zapewnia "Gelu". - To on się na mnie obraził. Gdyby pracował dalej, wciąż byłbym poza zespołem. Ale odszedł i pojawi się nowy trener, więc to dla mnie szansa na powrót do kadry. Nie ma znaczenia, czy będzie to Polak, czy obcokrajowiec.
Szymański cały poprzedni sezon zmagał się z bólami kręgosłupa. Na szczęście to już przeszłość. - Bywały tygodnie, że od tabletki przeciwbólowej zaczynałem dzień i na niej kończyłem, żeby móc spać - wspomina. - Teraz jest o niebo lepiej. Cztery miesiące rozbratu z siatkówką to sporo, ale bardzo się przydało. Trochę za dużo było wcześniej zajeżdżania organizmu. Odżyłem i fizycznie, i psychicznie.
Reprezentacja to melodia przyszłości, ale i obecnie Szymański ma nad czym myśleć. Olsztyński klub stracił głównego sponsora, bo firma Mlekpol stwierdziła, że rok promowania się przez siatkówkę wystarczy. Nieoficjalnie wiadomo, że "Gelu" miał jeden z najwyższych kontraktów w lidze, mówi się o sumie zbliżonej do miliona złotych za sezon. Teraz, jak inni gracze z Olsztyna, musi zaciskać pasa.
- Są zaległości, wypłaty są przekładane, obiecuje się nam pieniądze dopiero za jakiś czas - opowiada siatkarz. - Na razie zostaję w klubie, mam kontrakt i nie chcę go rozwiązywać. Na jak długo wystarczy mi cierpliwości? Nie ustalam żadnej daty, chociaż wiadomo, że okienko transferowe zamyka się pod koniec roku. Skoro poczekałem 4 czy 5 miesięcy, to jeszcze trochę wytrzymam.