Po meczu Polska - Francja. Nauczcie się wreszcie serwować!

2013-09-23 4:00

Czegoś takiego jeszcze nie oglądaliśmy podczas meczów polskich siatkarzy. Biało-czerwoni przez zepsute zagrywki oddali Francuzom w prezencie prawie całego seta! Porażka z trójkolorowymi 1:3 w drugim meczu mistrzostw Europy nie odebrała nam szans na dalszą grę, ale skomplikowała drogę do kolejnych rund.

W niedzielę w ostatnim spotkaniu fazy grupowej Polacy zmierzyli się - po zamknięciu tego wydania "SE" - ze Słowakami. Ponieważ grali ostatni mecz, w zależności od innych wyników mogli sobie nawet wybrać rywala w następnej rundzie. Logika podpowiadała, że nie chcąc wpaść zbyt wcześnie na Rosję, będziemy celowali w baraż o ćwierćfinał z Bułgarią.

Jednak przed ostatecznymi rozstrzygnięciami między wpadającymi na siebie drużynami grup B i D było to wróżenie z fusów. - Na pewno będziemy grali tylko o zwycięstwo - zapewniali jak jeden mąż nasi zawodnicy, ale jakoś do końca nikt im nie wierzył, mając w pamięci kombinowanie na poprzednich ME.

Kurek lepszy niż Turek. Nasi triumfują

Gorzej, że dotychczasowa gra biało-czerwonych nie daje podstaw do optymizmu, bo na kogokolwiek trafimy dalej, będą to na pewno rywale nie gorsi od Francuzów. A ci, jak się okazało, mają na nas w tym roku patent. Wygrali dwa razy w Lidze Światowej, a w Gdańsku poza nielicznymi fragmentami ponownie dominowali. Grali szybciej, z fantazją, w dużo bardziej urozmaicony sposób niż my - zupełnie tak jak jeszcze niedawno robili to Polacy...

Jak zresztą mogło być inaczej, skoro biało-czerwoni potrafili w 4. secie stracić 7 pkt z rzędu oraz dokonać czegoś tak kuriozalnego jak zepsucie w całym meczu 22 serwisów! To tak, jakby prawie całą partię oddać bez gry.

Polskie siatkarki bez szans...

- Chcieliśmy ryzykować zagrywką, ale to nie wypaliło, a wtedy zwykle się przegrywa. Gdybyśmy zagrywali za lekko, mówilibyście, że ułatwiamy życie rywalom - tłumaczył Michał Winiarski (30 l.), który sknocił tylko 4 serwisy. To nic przy Bartoszu Kurku (7) czy debiutującym w kadrze w meczu o punkty Grzegorzu Boćku (5). Ten pierwszy i tak był najlepszym graczem drużyny (20 pkt), a do drugiego trudno mieć pretensje o tremę.

- Miałem nadzieję, że debiut wyjdzie lepiej - przyznał Bociek, który potrafił posłać piłkę z szybkością 125 km/h, tyle że w aut. - Gdy przyszły błędy, wszystko zaczęło się sypać. Przeciwko Francuzom serwis nam nie siedział i to była jedna z głównych przyczyn porażki.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze

Materiał sponsorowany