Nietypowy problem kadrowicza przed wylotem do Słowenii
Reprezentacja Polski siatkarzy ma w tym sezonie tylko jeden cel – medal igrzysk olimpijskich. Choć Polacy w siatkówce od kilkunastu lat stanowią jedną z najlepszych drużyn globu, to ostatni medal na igrzyskach olimpijskich zdobyli w 1976 roku. Tym bardziej niewiarygodne wydaje się to, że od pięciu edycji Biało-Czerwoni zawsze zatrzymują się na... ćwierćfinale! Trudno w takim wypadku nie mówić o klątwie i z pewnością każdy wśród podopiecznych Nikoli Grbicia chce ją przełamać. Ale przed walką o medal w Paryżu Polacy i inne nacje rywalizują w Lidze Narodów.
Kochanowski wstrzymał... odlot samolotu
O awans do fazy pucharowej tejże nasi reprezentanci martwić się nie muszą, bowiem są jej gospodarzem. Mimo to dobry wynik zawsze będzie napędzał drużynę i Polacy prezentują się przyzwoicie – wygrali 6 z 8 meczów, przegrywając z zawsze niewygodnymi dla nas Słoweńcami oraz z innym gigantem siatkówki, Brazylią. Teraz przed nimi ostatnie cztery mecze fazy grupowej, które zostaną rozegrane w Słowenii, do której Polacy udali się samolotem. Jeden z reprezentantów, Jakub Kochanowski, przed wylotem przeżył jednak bardzo nieprzyjemne chwile.
Jak się okazało, Kochanowski wstrzymał przygotowania samolotu do kołowania i startu, ponieważ... zostawił telefon przy bramkach w terminalu lotniska! – Musiałem z powrotem otwierać drzwi i wracać po telefon. Na szczęście obsługa bardzo pomocna i nie opóźniło się nic przez to, że ten telefon zostawiłem. Bardzo dziękuję obsłudze lotniska, że pozwolili mi to zrobić – mówił w rozmowie z Polsatem Sport polski siatkarz. Choć z uśmiechem na ustach, to przyznał, że sytuacja ta była dla niego bardzo stresująca. – Dawno się tak nie zestresowałem – przyznał.