To był fascynujący, ale dziwny finał. We wrocławskiej hali Orbita kibice patrzyli jak Zaksa bawi się grą i rozbija Skrę 25:12. Do dwunastu! W drugim secie Kurek i spółka obudzili się. Kędzierzynianie cały czas ich gonili, doszli na 23:23, ale ostatnie dwie piłki należały do bełchatowian. Seta atakiem skończył Facundo Conte.
Stephane Antiga o Mariuszu Wlazłym: Nikogo nie można zmusić do gry w reprezentacji
Trzeci set Zaksa wygrała do 22, a w kolejnym prowadziła już pięcioma punktami. Po dramatycznej końcówce (28:26) górą byli jednak podopieczni Falaski. W tie-breaku też było "plus pięć" dla kędzierzynian, a dodatkowo boisko opuścił obolały Mariusz Wlazły. Jak na szalony scenariusz przystało, górą była jednak właśnie Skra. 18:16 w decydującej partii. Zaksa spróbuje zrewanżować sie w PlusLidze. Na razie prowadzi, Skrę wyprzedza o sześć punktów.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:12, 23:25, 25:22, 26:28, 17:19)
ZAKSA: Toniutti, Tillie, Gladyr, Konarski, Deroo, Wiśniewski, Zatorski (libero) oraz Rejno, Buszek, Bociek
Skra: Uriarte, Conte, Lisinac, Wlazły, Marechal, Kłos, Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Rodriguez, Gromadowski, Janusz, Marcynia, Stanković