Przez niemal cały mecz Resovia była w ataku. Rzeszowianie prowadzili 1:0 i 2:1, świetnie atakowali, grali efektownie. Sisley to jednak zespół ogromnie doswiadczony, który umie jak żaden inny wykorzystywać wszystkie błędy i momenty słabości przeciwnika. Team z Treviso przetrzymał więc nawałnicę ataków Georgy Grozera i przeszedł do kontrakcji. O losach tie-breaku zadecydowało większe doświadczenie ekipy trenera Piazzy - 25:19, 23:25, 25:23, 22:25, 12:15.
Mecz ogladał nowy selekcjoner reprezentacji Polski Andrea Anastasi.
Szanse Resovii nie zostały tą porażką przekreślone do końca. Ekipa z Rzeszowa zapowiada, że w sobotnim rewanżu w Treviso zagra bez kompleksów. Wiedzą, że nie są od Sisleya gorsi i nie maja nic do stracenia.