- Kiedy trzeba przyznać się do błędu, to jakoś nie ma chętnych - komentuje dla "SE" Ryszard Bosek (67 l.), mistrz świata i mistrz olimpijski, były trener reprezentacji Polski. - Kadra grała bez entuzjazmu, nie stworzono zespołu, nie było atmosfery. De Giorgi powinien uderzyć się w pierś, tymczasem u nas trenerzy po porażkach nigdy nie widzą winy u siebie. Polska siatkówka jest w kryzysie, który wynika między innymi z faktu, że po przegranych nie było głębokiej analizy tego, czemu się nie udało. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, kto za to odpowiada.
Nie brak głosów, że powinny polecieć głowy, i to nie tylko selekcjonera, ale i działaczy PZPS, którzy go wybrali i sprawują nadzór nad pracą opiekuna kadry.
- To nie tak, że winny jest wyłącznie trener - uważa Bosek. - Przecież on ma za sobą ludzi odpowiedzialnych za szkolenie, którzy muszą dostrzegać pewne rzeczy. W przypadku kadry męskiej przed naszymi najbardziej dotkliwymi porażkami zawsze były sygnały, że coś jest nie tak, podkreślam: zawsze. Tylko że nikt nie interweniował.
Kwestia reprezentacji siatkarzy to jeden z wielu dzwonków alarmowych, że coś się psuje w polskiej siatkówce, która miała być krainą mlekiem i miodem płynącą. O narastających w niepokojącym tempie problemach "Super Express" chciał porozmawiać z prezesem PZPS Jackiem Kasprzykiem (55 l.). Szef związku uważa najwyraźniej, że nie ma o czym mówić, bo nie odpowiedział na nasze liczne próby nawiązania kontaktu. Miejmy nadzieję, że odważniejszy będzie przy niezbędnych decyzjach personalnych.
Zmarli siatkarscy koledzy z boiska