Już parokrotnie wieszczono koniec kariery, ale przed ME najlepszy atakujący świata udowodnił, że 32 lata to jeszcze nie starość. Zarówno pólfinał z Rosją, jak finał z Italią był w wykonaniu Ivana Miljkovicia pokazem siatkówki na najwyższym poziomie. Wlosi wygrali w finale pierwszego seta 25:17, ale tym tylko rozdrażnili Serbów. Hasło do szturmu rzucił Miljković i okazał się atakującym nie do zatrzymania. A kiedy włoski potrójny blok skupił się na nim, punkty bez problemów zdobywali inni zawodnicy Serbii. Trzy kolejne partie toczyły się w równym rytmie 25:20,25:23 i 26:24 dla Serbów.
To pierwszy tytuł mistrzów Europy zdobyty przez drużynę serbską. Spora niespodzianka.