Przeciwnicy tydzień temu ulegli w Jastrzębiu 0:3, ale grali bez swojego lidera, leczącego od dłuższego czasu uraz Matta Andersona. Reprezentant USA, który niemal w pojedynkę potrafił prowadzić turecką ekipę do wygranych – choćby z Zaksą w fazie grupowej LM – to jedna z największych postaci światowej siatkówki ostatniej dekady. Mnóstwo czasu spędził w klubach rosyjskich, choć, niestety, uznał za właściwe grać tam także po inwazji Rosji na Ukrainę. W Zenicie Kazań Anderson zarabiał 500 tysięcy dolarów, a w Zenicie St. Petersburg 750 tys.
Ostatnio wrócił do gry w lidze tureckiej i powinien być gotowy na starcie z jastrzębianami. Ci, po demolce Ziraatu w pierwszym spotkaniu, potrzebują tylko dwóch wygranych partii i nie muszą się obawiać nikogo. Zachowują jednak respekt.
Użyjemy swoich atutów
– Matthew będzie grał w tym meczu, wiemy to, bo rozegrał spotkanie ligowe w pełnym wymiarze – przypomina Jurij Gladyr, środkowy mistrzów Polski. – To duże wsparcie w ich szeregach. To jeden z najlepszych na świecie graczy na swojej pozycji, do tego bardzo inteligentny. Do tego na pewno będzie gorąca atmosfera w ich hali, musimy więc wyizolować się od tego wszystkiego. Znamy swoje atuty i chcemy ich użyć w trakcie meczu – podkreśla najbardziej doświadczony zawodnik pierwszej szóstki jastrzębian.
Resovia zdobyła Puchar CEV! Napisali historię, to pierwszy polski zespół siatkarzy z tym trofeum
Gladyr wie, że drużyna z Jastrzębia może osiągnąć coś wyjątkowego. Rok temu w Turynie też grała w finale LM, w którym uległa 2:3 Zaksie. – Stoimy przed olbrzymią szansą awansu do finału drugi raz z rzędu – przypomina Ukrainiec z polskim paszportem. – To nas napędza. Jako grupa, zespół, klub chcemy tam się znaleźć. Mam nadzieję, że będziemy świętować. To na pewno nie będzie łatwe spotkanie. I proszę, żeby nikt nie myślał, że awans mamy już w kieszeni. To byłby największy błąd, jaki można popełnić – dodaje.