„Super Express”: - Musi boleć taka porażka na boisku najgroźniejszego rywala, skoro prowadziliście już 2:0?
Stephane Antiga (45 l., Developres Rzeszów): - Szkoda, ale oceniam nasz występ pozytywnie. Cieszy mnie, że wróciliśmy do dobrej gry, ale jeszcze za wcześniej, żeby wytrzymać tak intensywną grę przez cały mecz, skoro dopiero przed trzema tygodniami wróciliśmy do treningów po przebytym Covidzie praktycznie przez cały zespół.
- Na ile procent to jest ta forma, w której pana zespół był przed zakażeniem koronawirusem, gdy brylowaliście w lidze?
- Dwa pierwsze sety zagraliśmy bardzo dobrze, na jakieś 80-85 procent możliwości. Później spadaliśmy z poziomem gry, ale to logiczne, skoro 11 zawodniczek przechodziło Covid, a niektóre bardzo mocno. Trudno było wrócić do treningów. Musieliśmy pracować inaczej, dozować treningi stopniowo, żeby uniknąć kontuzji i różnych powikłań. Dopiero od kilku dni trenujemy na pełnej intensywności. Gabriela Polańska nie jest jeszcze gotowa, dlatego była krótko na boisku.
Pudzian WALI BIMBER z samego rana! Przyznał się przed milionami. Jest jeszcze coś
- W grudniu z powodu koronawirusa nie mogliście zagrać meczu z Chemikiem w Superpucharze. Tłumaczono to brakiem kolejnego terminu i decyzją Polskiej Ligi Siatkówki zastąpili was Budowlani Łódź, co wzbudziło mnóstwo kontrowersji. Może ten mecz ligowy w Policach należało potraktować jednocześnie jako Superpuchar?
- Ale to całkiem inne rozgrywki. Nie chcemy do tego wracać i patrzymy wyłącznie do przodu.
- Ale wówczas protestowaliście, że pozbawiono was szans na zdobycie Superpucharu?
- A myśli pan, że tamta decyzja była logiczna?
- Niezbyt logiczna, bo w Superpucharze powinien grać mistrz ze zdobywcą pucharu, a w tym przypadku z finalistą, którym był Developres.
- Czyli myśli pan jak prawie każdy. Ale nie mogliśmy wtedy nic innego zrobić i idziemy z tą sprawą do sądu. Ponieśliśmy w związku z tym straty finansowe jak i moralne pod względem sportowym. Wszystkie nasze zawodniczki chciały grać w takim meczu, skoro wywalczyły sobie do tego prawo na boisku, a Budowlani nie. Poza tym w pierwszym w wyznaczonym terminie we wrześniu byliśmy gotowi, żeby rozegrać ten finał.
Krzysztof Diablo Włodarczyk siedzi w więzieniu, ale walczy o areszt domowy [TYLKO U NAS]