Po meczu „Bieniu”, który zaliczył trzy asy, z dumą prezentował nam brązowy krążek LN 2022. W decydującym momencie drugiego seta, kiedy Włosi sądzili, że mogą się odgryźć i wyrównać na 1:1, pieczęć postawił właśnie Bieniek, najlepiej serwujący reprezentant Polski. Po jego zagrywkach przeciwnik nie potrafił dobrze zorganizować gry i przegrywał już 0:2. Potem wypadki potoczyły sę już po naszej myśli. Italia nie dotrzymała nam kroku, także dzięki Bieńkowi, który jeszcze nie raz raził z pola serwisowego. W trzecim secie Bartosz Kurek i spółka nie dali już przeciwnikom szans. Kapitan reprezentacji Polski jak na lidera przystało ciągnął grę, nakręcał kolegów na boisku i skończył grę z dorobkiem 13 pkt (w tym 3 asy).
To pierwszy sukces reprezentacji Polski pod kierownictwem nowego selekcjonera Nikoli Grbicia. Jak smakuje ten sukces i ten medal? – Super, super! – mówi „Super Expressowi” rozluźniony Mateusz Bieniek. – Świetna robota, bo potrafiliśmy się otrząsnąć po meczu z USA. Kolejna impreza, z której przywozimy medal. To bardzo cieszy. No i szacun dla nas, że potrafiliśmy po tym niefortunnym i trudnym meczu się otrząsnąć, wyrzucić z głowy i wygrać z Włochami.
Kurek mówi o Heynenie i swojej żonie. „Jeszcze Vital pomyśli, że jest ważniejszy od Ani”
– Jak to zrobiliśmy, że na parkiet wyszła jak gdyby inna drużyna? – zastanawia się Bieniek. – Nie chcę powiedzieć, że byliśmy bardziej skupieni czy coś takiego, ale na pewno lepiej zagrywaliśmy, lepiej graliśmy w obronie, w przyjęciu. We wszystkich elementach zagraliśmy na fajnym poziomie. Oby tak dalej, teraz mamy troszkę wolnego i zaczną się przygotowania do mistrzostw świata. Humory w trakcie tego najbliższego czasu na pewno będą lepsze niż gdyby turniej się nie udał. To byłoby trudne, gdybyśmy przegrali z Włochami. Ciężko byłoby za tydzień przyjechać i zacząć przygotowania w Spale. Na pewno docenimy ten medal i naprawdę się z niego cieszymy – podkreśla środkowy reprezentacji Polski.
Bieniek zaliczył trzy asy serwisowe, co staje się jego znakiem firmowym. – Fajnie, że wypaliło w ważnym momencie, kiedy Włosi mogli odskoczyć. Oby moja zagrywka pozostawała na tym poziomie. Albo i wyższym – mówi „Bieniu”.