Pierwszego atakującego biało-czerwonych odwołały do domu pilne sprawy rodzinne. 20 minut przed grą z naszymi południowymi sąsiadami zawodnik otrzymał z domu telefon o wypadku półtorarocznego syna Arkadiusza.
Mały dotkliwie potłukł głowę i siatkarz postanowił czym prędzej wrócić do Wielunia, by być przy dziecku i żonie Paulinie.
Mariusza zabrakło na parkiecie także podczas starcia z canarinhos, choć był w bydgoskiej hali.
Uraz małego Arka nie okazał się bardzo poważny, a lekarze zalecili obserwację.