"Ile lat ma ten wysoki młodzian z numerem siódmym?" - pytali bajecznie bogaci szejkowie z Kataru. Okazało się, że z miejsca widzieliby Bartka w miejscowej drużynie. Kurek jednak przyjmuje to wszystko na wesoło. - W lidze katarskiej to można grać na siatkarskiej emeryturze - śmieje się Polak.
- Najpierw mistrzostwo Europy, teraz klubowe wicemistrzostwo świata. Z turnieju na turniej pan dojrzewa, gra coraz lepiej...
- Nie zastanawiam się nad tym, koncentruję się na grze i zwycięstwach zespołu. Nie zależy mi specjalnie na zdobywaniu nagród indywidualnych. Pewnie, że są miłe, ale nie najważniejsze.
- Czuje pan coraz większą pewność w swojej grze?
- Nigdy z tym nie miałem problemu, wiedziałem, że muszę pracować, żeby grać coraz lepiej. Ale ciągle jest co poprawiać. Grunt to nie spocząć na laurach, tylko podnosić umiejętności.
- Ostatnie miesiące to pasmo sukcesów Bartosza Kurka...
- Nie powiem, że się tego spodziewałem, ale jeśli mam być dobrym zawodnikiem, to musiało przyjść. Teraz dają efekt lata treningów i pracy. Nie rozmyślam jednak o tym za dużo, bo to już byłby narcyzm.
- Pokonaliście w Dausze Brazylijczyków i Rosjan, czemu się nie udało w finale z włoskim Trentino?
- Włosi byli głównym faworytem. Trentino ma ogromny potencjał, ale gdybyśmy byli w najmocniejszym składzie, wynik mógł być inny. Odbijemy to sobie w Lidze Mistrzów.
- Często rozmawiał pan z legendą włoskiej siatkówki, Andreą Zorzim. Na początku był on zdecydowanym przeciwnikiem "złotej formuły" (atak po odbiorze zagrywki można wykonać tylko z drugiej linii - red.), a teraz za nią mocno obstaje. Jak pan się do tego ustosunkowuje?
- Turniej nam się bardzo podobał, ale "złota formuła" absolutnie nie. Nie wiem, jak do tego podchodzi Zorzi, akurat o tym z nim nie rozmawiałem, ale był zawodnikiem i powinien to rozumieć. Dla mnie najpiękniejsze akcje w siatkówce to zagrania ze środkowym, przesunięta krótka, szybkie ataki, szybkie kończenie piłek. Jest to efektowne, kibice lubią to oglądać, ja lubię to oglądać. Szkoda by było, gdyby to zostało wyeliminowane tak jak w tym turnieju. O tym, czy to wprowadzać, czy nie, powinni decydować siatkarze. Bo to my będziemy grali, a nie działacze. Odgórne narzucanie to wypaczanie siatkówki.