Skra Bełchatów długo broniła się przez Covid-19, ale w dobie gwałtownego wybuchu pandemii raczej nieuchronny był obecny scenariusz. Bełchatowianie zdołali rozegrać pięć meczów zanim musieli przerwać sezon i odizolować się. Klub zapewnia, że siatkarze i sztab robili wszystko, by zmniejszyć ryzyko zakażeniem, ale jak podkreśla trener Michał Mieszko Gogol, przy tak dużej liczbie zarażeń w Polsce, było to nieuniknione. – I tak długo się broniliśmy, a klub wprowadził sporo form zabezpieczeń, na czele z wydzieloną częścią hali czy zamknięciem siłowni z użytku komercyjnego, dzięki czemu mieliśmy ją w zasadzie tylko dla siebie – opowiada szkoleniowiec. – Liczba zakażeń jest teraz tak duża, że nie mieliśmy złudzeń, że prędzej czy później nas to spotka – nie ukrywa Gogol.
Siatkarski mistrz świata Dawid Konarski ma koronawirusa
Siatkarze Skry zgłosili objawy zakażenia w miniony piątek po południu. Po przebadaniu całego zespołu okazało się, że ostatecznie zakażonych jest ośmiu graczy oraz praktycznie połowa sztabu szkoleniowego. – Pozostali mają testy z wynikiem ujemnym i będą pracowali indywidualnie aż do momentu, kiedy reszta drużyny wyjdzie z kwarantanny – informuje Gogol, który wspólnie z Maciejem Michalikiem, trenerem przygotowania fizycznego, organizują treningi wirtualnie, przez internet. Na razie trwa więc praca zdalna, ale w przyszłym tygodniu część siatkarzy z negatywnymi wynikami i po izolacji wróci do zajęć w hali.
Skaczące tętno, zmęczenie, brak sił... Czy siatkarze powinni się bać Covid-19? Lekarz zabrał głos
Najważniejsze, że nikt nie ma poważniejszych symptomów choroby. – Ktoś miał wyższą gorączkę, a ktoś nie miał jej w ogóle. Raczej wszyscy czują się dobrze. Jesteśmy optymistami – zapewnia Gogol.