Polscy siatkarze na jakiej imprezie by nie występowali, uznawani są za faworytów do złotych medali. Aktualni mistrzowie świata swoją dobrą formę potwierdzili w wielu spotkaniach Ligi Narodów. Bez większych problemów udało im się awansować do czołowej czwórki, która miała prawo walki o zwycięstwo w turnieju. W półfinale Polacy błyskawicznie rozprawili się ze Słowenią, a w finale zmierzyli się z Brazylią. Choć spotkanie dla biało-czerwonych rozpoczęło się bardzo dobrze, bo od zwycięskiego seta, trzy kolejne partie padły łupem wicemistrzów świata. Canarinhos udowodnili, że są w znakomitej dyspozycji i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Polacy musieli zadowolić się srebrnymi medalami. Rzecz jasna za sukcesami sportowymi idą nagrody i nie inaczej jest podczas Ligi Narodów.
Zwycięzca całego turnieju, a więc Brazylijczycy dostali milion dolarów za triumf. Do tego trzeba doliczyć 9 tysięcy dolarów za każde zwycięstwo i 4 tysiące za porażkę. Polacy natomiast za drugie miejsce i srebrne medale zgarnęli 500 tysięcy dolarów, a w sumie za cały turniej zarobili 620 tysięcy, co w przeliczeniu na złotówki daje ponad 2,3 mln zł. Suma jest oczywiście do podziału i może robić wrażenie.
To mógł być koniec Bartosza Kurka! Gwiazdor stracił to, co najważniejsze
Jednak w porównaniu z piłkarzami, ma się nijak i można uznać ją za "ochłapy". Reprezentanci Polski na Euro za sam udział zarobili 10 mln euro, a więc ponad 45 mln zł. Dodając do tego nagrodę 750 tys. euro za remis z Hiszpanią, biało-czerwoni mogli cieszyć się z premii rzędu ponad 48 mln zł. Na tym przykładzie widać doskonale dysproporcje finansowe między turniejami siatkarskimi, a piłkarskimi.