Bartosz Kurek to jeden z najlepszych siatkarzy w historii Polski i niekwestionowana legenda sportu. Sportowiec, który od wielu lat utrzymuje się na szczycie i ma w swoim dorobku złoto mistrzostw świata, mistrzostw Europy i Ligi Narodów, kilka lat temu przeżył osobisty dramat, który mógł zakończyć jego karierę. Wyznanie reprezentanta kraju wstrząsnęło fanami. Na całe szczęście, Kurek się nie poddał i po dziś uważany jest za podporę Biało-Czerwonych.
Wilfredo Leon doprowadził swoją matkę do łez. Gdy to zobaczyła, nie mogła uwierzyć
Bartosz Kurek mógł zakończyć karierę. Stracił najważniejszą rzecz
W 2016 roku siatkarz zaskoczył polską opinię publiczną wyznaniem o zawieszeniu swojej kariery sportowej. W opublikowanym na łamach "Przeglądu Sportowego" tekście reprezentant Polski wyznawał, że zgubił gdzieś radość z gry i że tyle lat bycia na świeczniku kosztowała go bardzo dużo.
- Straciłem coś co zawsze mną kierowało, czyli pasję i chęć do grania. Doszedłem do takiego momentu, w którym stwierdziłem, że zdrowie i wizja długoletniej kariery jest ważniejsza niż nawet największy kontrakt. Bardzo mi przykro, że oferta gry w lidze japońskiej, w tak znakomitym klubie przyszła w takim momencie mojej kariery. W chwili obecnej chciałbym skorzystać z czasu wolnego na odpoczynek i odbudowanie się tak, żeby kiedy wrócę na parkiet prezentować się jeszcze lepiej niż przed przerwą. Dzięki zrozumieniu JT Thunders oraz mojemu najbliższemu otoczeniu, na którego wsparcie mogłem zawsze w tych dniach liczyć, chcę odbudować formę jak najszybciej i wrócić na parkiet - pisał Kurek.
Pazdan wróci do Ekstraklasy? Polskie media nie mają wątpliwości. Wiemy, gdzie może zagrać
Kurek odzyskał radość z gry
Na całe szczęście, przerwa reprezentanta Polski od siatkówki nie była długa i jeszcze w 2016 roku wrócił na jeden sezon do Skry Bełchatów. Potem grał w Ziraat Bankasi, Onico Warszawa, Stoczni Szczecin, Vero Volley Monza i udało mu się wrócić do ligi japońskiej, gdzie przywdziewa barwy Wolf Dogs Nagoya. Siatkarz jest obecnie w wybitnej formie i stanowi trzon reprezentacji prowadzonej przez Vitala Heynena. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby zdecydował się zakończyć karierę w 2016 roku.