Wilfredo Leon to jedna z największych gwiazd reprezentacji Polski w siatkówce, choć tak naprawdę nasza kadra naszpikowana jest zawodnikami wielkiego formatu. Do polskiej kadry dołączył on dwa lata temu i szybko stał się jej ważną postacią. Niestety, nawet z nim w składzie Polakom nie udało się sięgnąć po upragniony olimpijski medal. Biało-Czerwoni niespodziewanie ulegli Francji w ćwierćfinale igrzysk i na kolejną szansę będą musieli poczekać trzy lata – trudno powiedzieć jednak, dla ilu z nich rozegrane w 2021 roku igrzyska były ostatnimi. Wilfredo Leon, jako że skończył w tym roku 28-lat, ma jeszcze dużą szansę na to, aby w 2024 roku stanąć do walki o olimpijskie złoto w Paryżu. A z pewnością taki będzie jego cel, bowiem niezwykle mocno odczuł on porażkę w stolicy Japonii, o czym opowiedział w wywiadzie dla portalu Onet.
Rywale Polaków ostro atakują Heynena. Są wściekli, jego wypowiedź nazywają prowokacją
Ból po porażce na IO był straszny, Wilfredo Leon długo nie mógł się podnieść
Wilfredo Leon odkąd dołączył do reprezentacji Polski poświęca się całym sercem, aby odnosić wraz z nią sukcesy. Niestety, marzenia o medalu w Tokio nie udało mu się spełnił. Jak wyjawił w rozmowie z Onetem, ból był w tym przypadku większy niż zwykle. – Myślę, że każdy z nas przeżywał bardzo trudny czas po Tokio. Czułem się, jakby mi ktoś wbił nóż prosto w serce, ból był ogromny. Przez cztery czy pięć dni chodziłem jak struty. Nawet już będąc w domu, niewiele rozmawiałem z bliskimi, trzymałem się bardziej na uboczu, a gdy tylko pytali, co się dzieje, to ja ucinałem temat i nie chciałem rozdrapywać ran. Moja rodzina też czekała na olimpijskie złoto. Dzieci są zbyt małe, żeby rozumieć powagę sytuacji, choć wiedzą, że gdy tata jest zły po meczu, to trzeba dać mu czas. Za to moi rodzice śledzą wszystko na bieżąco, żyją siatkówką. Chciałem, żeby wszyscy byli z nas dumni – powiedział reprezentant Polski.
Wiemy co z przyszłością Vitala Heynena w reprezentacji Polski! Trener przerwał milczenie
Leon zdradził, że nigdy wcześniej nie przeżywał tak sportowej porażki. Zdołał jednak podnieść się, a ważną rolę w tym odegrała jego wiara. – Pomyślałem sobie, że pewnie Bóg miał taki plan, a jemu ufam bezgranicznie. Widocznie to nie był odpowiedni moment, może dla mnie znak, że mam trenować trzy razy mocniej. Zawsze mogę coś zrobić lepiej – stwierdził Leon w rozmowie z Onetem. Mimo tego, że tak przeżył porażkę, nie wyobrażał sobie też, by mógł nie zagrać na trwających właśnie mistrzostwach Europy – Odkąd dwa lata temu dołączyłem do reprezentacji, podkreślałem, że o ile zdrowie będzie mi dopisywać, to zagram w każdym turnieju niezależnie od jego rangi. Dlatego tym razem także powiedziałem trenerowi, że jestem do dyspozycji. Ja zawsze chcę walczyć o złoto Jeśli jakąś imprezę kończymy bez medalu, to czegoś mi brak. Wiedziałem, że chociaż porażka w Tokio bolała bardzo, to mamy jeszcze jeden ważny cel do zrealizowania. I że musimy dać z siebie maksa – podkreślił podopieczny Vitala Heynena.