Wlazłemu Giba nie podskoczył

2008-12-12 3:00

Najpierw walka z zapaleniem gardła, a potem z marszu doskonały mecz. Mariusz Wlazły (25 l.) gra tym lepiej, im bardziej... narzeka na zdrowie.

Skra rozgromiła w imponującym stylu Iskrę Odincowo 3:0 w trzeciej kolejce Ligi Mistrzów, a bombardier bełchatowian był jednym z wielu bohaterów wspaniałego wieczoru w wypełnionej 9 tysiącami kibiców hali w Łodzi. I to już zupełnie normalne, że "Szampon" po dobrym występie musiał trochę ponarzekać na zdrowie.

- Nie czuję się najlepiej po długim zapaleniu gardła, a że poszło mi tak dobrze? Szczerze mówiąc, wolałbym i czuć się nieźle, i dobrze zagrać. A tymczasem jeszcze do siebie nie doszedłem - przekonywał po spotkaniu, w którym przyćmił całą rosyjską drużynę i jej największą gwiazdę - Brazylijczyka Gibę.

- Nie bałem się Rosjan, dlaczego miałbym się bać? - pyta retorycznie Wlazły. - Fakt, że oni słyną ze świetnego bloku, ale czy to znaczy, że mieliśmy złożyć ręce, przestraszyć się i nie grać?

Po meczu to jednak nie Wlazły, ale Giba rozdał najwięcej autografów polskim kibicom.

- Uważam, że to wielki zawodnik - podkreśla Wlazły. - Dzisiaj akurat mu nie wyszło, ale to nie przesądza, że nie da rady za tydzień w rewanżu. Ja mam jednak cichą nadzieję, że nie.

Wlazły uspokaja gorące głowy kibiców, którzy po pokonaniu przez ich pupili najtrudniejszej przeszkody w najcięższej grupie już widzą Skrę na szczycie rozgrywek.

- Zdarzają się takie dni, że nie wszystko idzie łatwo jak dzisiaj - analizuje. - Mieliśmy swój wieczór, mecz się ułożył, w następnym może być całkiem inaczej. Ja bym nie przesądzał naszego wyjścia z grupy, jeszcze za wcześnie.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze