Adam Małysz miał groźnie wyglądający wypadek, ale na szczęście nic mu nie jest - NOWE FAKTY

2011-09-16 9:26

Adam Małysz (34 l.) miał bardzo groźnie wyglądający wypadek samochodowy. Były skoczek narciarski stracił panowanie nad autem przy prędkości 170 km/h i dachował. Na szczęście nic mu się nie stało. "Orzeł z Wisły" o własnych siłach opuścił pojazd. A na całą mrożącą krew w żyłach sytuację zareagował... uśmiechem od ucha do ucha.

Do wypadku doszło podczas zawodów samochodowych w Żaganiu (woj. lubuskie). Prowadzący porsche cayenne Małysz bił rekord Polski prędkości w jeździe w terenie. Na zakręcie czwartego z pięciu okrążeń podbite na koleinach auto wypadło z toru i dachowało.

- Wchodziłem w ciasny zakręt, odjąłem gazu i poleciałem na dach - powiedział Małysz w wywiadzie dla TVP Info. - Natychmiast zgasiłem samochód i podjąłem próbę wyjścia przez lewe drzwi. W końcu wydostałem się prawymi. Na szczęście nic mi się nie stało. Gdyby mnie coś takiego zniechęciło, to na pewno nie nazywałbym się Adam Małysz.

- Adam nie ma nawet drobnych zadrapań - uspokaja Janusz Nałęcz, rzecznik RMF Caroline Team. - Klatka doskonale wytrzymała uderzenie, a samochód po niewielkich naprawach i wymianach części będzie zdolny do jazdy.

Po wypadku Małysz tryskał dobrym humorem. Również dlatego, że rekord udało mu się pobić! Na pętli o długości 5 kilometrów uzyskał prędkość 180 km/h (poprzedni rekord to 176 km/h).

Najnowsze