Dla Bartosza Zmarzlika był to już czwarty tytuł mistrzowski, ale pierwszy wywalczony jako mąż ukochanej Sandry. Para spotyka się od dwunastu lat, a w listopadzie zeszłego roku wzięła ślub. Najlepszy żużlowiec świata nie ukrywa też, że rodzina daje mu ogromną motywację w pogoni za kolejnymi sukcesami. Zanim jednak 28-latek skupi się na kolejnym sezonie, chce trochę odpocząć i wziąć dwa głębokie oddechy.
Bartosz Zmarzlik szczerze o najtrudniejszym momencie sezonu
Kamil Heppen, "Super Express": - Potrafię sobie wyobrazić, że czwarty tytuł mistrza świata nie smakuje tak samo dobrze jak pierwszy, ale czy dotarło już do ciebie, czego dokonałeś?
Bartosz Zmarzlik: - Nie zgodzę się, że czwarty tytuł nie smakuje tak dobrze. Wszystkie cztery mają swój charakter i z każdego mocno się cieszę.
- Dyskwalifikacja w Danii to najtrudniejszy moment w drodze po tytuł, czy wskazałbyś inny punkt?
- Zdecydowanie ta sytuacja w Vojens. Potem całe dwa tygodnie przygotowań i myśli o tym, co może, a nie musi się wydarzyć w Toruniu. Pełna mobilizacja teamu, ale też dzięki temu ten tytuł smakuje wyjątkowo.
- Twój największy rywal, ale i kolega z Motoru Lublin, Fredrik Lindgren, stanął wtedy w twojej obronie.
- Przede wszystkim powinniśmy rywalizować tylko na sportowo, poprzez walkę na torze. Głownie o to chodzi wszystkim zawodnikom. Sytuacja z Vojens pokazała, że niektórzy zawodnicy chcą, by nasza rywalizacja odbywała się na zdrowych zasadach.
- To także pierwszy tytuł, od kiedy jesteś mężem. Był to dodatkowy kop motywacyjny?
- Można tak powiedzieć, chociaż z Sandrą jesteśmy już tyle lat, że nie były to dla nas nowe wrażenia. Na pewno jest to przyjemne.
- A czy mistrzostwo Polski po przenosinach ze Stali Gorzów do Motoru Lublin smakuje jakoś inaczej?
- Z Motorem zdobyłem je po raz pierwszy w roli seniora. Można rozkładać to na różne czynniki, ale na pewno pozytywne.
- Jak oceniasz same przenosiny, byłeś mistrzem toru w Gorzowie Wielkopolskim, czy już przyzwyczaiłeś się do Lublina?
- Chciałem wyjść ze strefy komfortu, otworzyć głowę moją i teamu na idealne doregulowanie sprzętu na inne obiekty. W pewnym momencie sprawiało to kłopoty. Trzeba też stawiać sobie wyzwania i próbować do nich dążyć.
- Kiedyś byłeś uczniem Tomasza Golloba, teraz jesteś czterokrotnym mistrzem świata. Widzisz już jakiegoś potencjalnego następcę?
- Polska ma bardzo dużo utalentowanej młodzieży i to idzie po prostu w dobrym kierunku. Czas pokaże, kto będzie potrafił się wybić.
- Twój syn Antek ma już 2,5 roku i widać, że ciągnie go do motorów. Wyobrażasz go sobie jako żużlowca?
- Ma na to czas, na razie niech się spokojnie rozwija i cieszy dzieciństwem.
Antek ma czas, żeby zostać żużlowcem. Na razie niech się spokojnie rozwija i cieszy dzieciństwem.
- Cel na przyszły sezon to pewnie obrona tytułu. A czy są pola, w których chciałbyś się jeszcze rozwinąć?
- Tych pól jest jeszcze wiele, ale mamy dopiero październik. Plany na przyszły sezon będą układane od nowa dopiero za chwilę, tak jak co roku. Sam potrzebuję jeszcze czasu.
- Czas na wakacje?
- Na pewno gdzieś się wybiorę. Wakacje są potrzebne, żeby wziąć dwa głębokie oddechy.