Bezcenny wrak auta Kubicy

2007-07-05 19:25

- Nie oddamy samochodu Roberta na złom - zapewnia główny inżynier zespołu BMW Willy Rampf (54 l.).

Po tak straszliwym wypadku jak ten, który Robert Kubica (22 l.) miał podczas Grand Prix Kanady, każde auto poszłoby do złomowania. Ale nie bolid Polaka. - Wykorzystamy je do symulacji, aby zobaczyć, co możemy jeszcze poprawić w kwestiach bezpieczeństwa - wyjaśnia Rampf.

Podczas feralnego wypadku auto Kubicy uderzyło w mur pod kątem 35 stopni. W milisekundzie na Kubicę działało przeciążenie 78 G, co oznacza, że w momencie uderzenia ważące 73 kilogramy ciało polskiego kierowcy musiało wytrzymać koszmarne obciążenie 5694 kg. Wytrzymało dzięki bolidowi.

- Nie można przeprowadzić symulacji tak olbrzymich zderzeń jak Roberta w Kanadzie - twierdzi szef zespołu BMW Mario Theissen (54 l.).

W tej sytuacji kierownictwo BMW zdecydowało się nie oddawać samochodu Kubicy na złom, lecz przetransportować go do Europy, do fabryki zespołu w Hinwil. Tam inżynierowie dokładnie oglądają każdy element, analizują uszkodzenia, sprawdzają, gdzie i jak działały największe siły i wprowadzają wszystkie dane do potężnego komputera. - W ten sposób otrzymamy kompletny obraz wypadku. Dane, które przetworzy komputer, pozwolą nam na ulepszenie w przyszłości konstrukcji kabiny przeżycia kierowcy (monocouque) - zapowiada Theissen.

Wypadek Kubicy w Montrealu nie pójdzie więc na marne. Kto wie, czy w przyszłości nie uratuje życia innym kierowcom Formuły 1? Ten sport - chociaż coraz bezpieczniejszy - wciąż bowiem niesie wielkie ryzyko śmiertelnych wypadków.

Najnowsze